Przejdź do zawartości

Dyskusja:Aleksander VI/archiwum

Treść strony nie jest dostępna w innych językach.
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Przyczyny usunięcia fragmentów autorstwa SimpleMind ?

[edytuj kod]

Mój wkład w edycję hasła został usunięty, podano kilka powodów dlaczego tak się stało, a z którymi się nie zgadzam i uważam, że edycja powinna zostać przywrócona. Ptjackyll w opisie zmian stwierdził, że źródło informacji jest niewiarygodne ponieważ Noel nie jest historykiem a dziennikarzem. Na kartach stron dyskusji użytkowników, zdaje się, że wykazałem pomyłkę w tym względzie. W książce znajduje się adnotacja mówiąca, że jest brytyjskim historykiem. Podobna informacja jest na stronach wydawnictwa Amber. Sama książka została wydana w serii "Tajemnice Historii". Kolejnym zarzutem jest prawdopodobne NPA, prosiłem o przykłady i jak do tej chwili nic. Prawdopodobne NPA oznacza się szablonem a nie wycofuje edycje i to w dodatku całą, zamiast tej części która może stanowić naruszenie praw autorskich. Już w tej chwili można twierdzić, że mój wkład został wycofany na podstawie niewłaściwych przesłanek. W czasie późniejszym postawiono zarzut, że informacje podawane przez Noela są nieweryfikowalne ponieważ nie podaje źródeł jak to robią renomowanie historycy. Sprawa podawania przypisów wygląda w ten sposób 1, 2, 3. Artykuł przebudowana na podstawie innych autorów, szczególnie J.Kellego. Niestety w bibliotece nie znalazłem tej pozycji ale sugerując się przypisem, wydaje się, że autor poświecą Aleksandrowi 3 strony w książce gdy Noel poświecą Borgii 101 stron. Nie widzę też aby Kelly zaprzeczał informacjom które podaje Noel. Inni jak Ludwig von Pastor (1854-1928), Ferdinand Gregorovius (1821-1891), Philip Schaff (1819-1893) zostali uznani za bardziej wiarygodnych niż współczesny historyk. Nie jestem nawet pewny czy tak starych autorów można cytować bez komentarza współczesnego historyka.

Zakwestionowano nawet coś co każdy może wygooglować jak mecenat artystyczny, obrazy z podobizną papieża pędzla sławnych artystów itp. Wiele informacji z pontyfikatu Aleksandra a podawanych przez Noela mogę potwierdzić w innych źródłach niezwiązanych z biografią papieży a odnoszącymi się do historii powszechnej, jak historia wojen włoskich, odkrycia Ameryki, śmierci Cema, historii bitew i wielu innych. Zakwestionowano sens istnienia sekcji "Czarna Legenda", choć na podstawie tej właśnie legendy nawet dzisiaj powstaje serial telewizyjny. Czyli jest ona czymś aktualnym, wartym opisania. W myśli powszechnej legenda funkcjonuje, przez jej pryzmat patrzy się na historię Borgiów, dlatego jest to ważna sekcja która wymaga przywrócenia. Była ona inspiracją dla artystów np. legendy faustowskiej czy znanego poematu "Orland szalony". Przy wycofaniu mojego wkładu nie skorzystano ze strony dyskusji, a chyba tak się robi jeśli coś wydaje się niejednoznaczne? Nie mam nic przeciwko "czyszczeniu" mojej edycji z twórczości własnej, NPA lub kasowania zwrotów wartościujących, oceniających (jeśli to twórczość własna) itp. Obecnie hasło jest tylko namiastką tego czym było wcześniej, nie zastąpiono wartości merytorycznej informacjami od innych autorów. Nie ma czegoś takiego jak jedna historia a autorzy wcale nie muszą być zgodni we wszystkich szczegółach i interpretacjach i choćby z tego powodu nie należy kwestionować Noela jeśli Pastor twierdzi inaczej. Chciałbym aby zasadnicza część usuniętego hasła została przywrócona, a w tym miejscu pojawiły się do niej zastrzeżenia.

Wszystko już napisałem na stronie dyskusji niepodpisanego tutaj autora (SimpleMind). Źródło w oczywisty sposób jest niewiarygodne - książka jest popularno-naukowa, a nie historyczna, co już ją automatycznie dyskwalifikuje. Autor jest rzekomo historykiem, ale nic nie wiadomo, na jakiej uczelni pracował, który uniwersytet "firmuje" tę książkę. Czy rzeczywiście jest ona związana z pracą naukową, czy tylko z dziennikarską pasją? Ponadto, edycja nosiła znamiona naruszenia praw autorskich, z czym użytkownik miał już wcześniej problemy. ptjackyll (zostaw wiadomość) 15:41, 21 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
To czy uważasz książkę za "historyczną" czy popularno-naukową to tylko twoje subiektywne zdanie, szufladkowanie czegoś z czym się nie zgadzasz. Jestem pewien, że książka jest bardziej uźródłowiona niż ta Kellego. Tą książkę firmuje wydawnictwo Amber, które bynajmniej nie zajmują się wydawaniem poradników do tarota. Co by się stało gdy twoje założenie - o przekreślaniu autora, ze względu na brak adnotacji uczelni - stało się precedensem? Niedawno kupiłem książkę Stolica Apostolska i Niemcy Hitlera, Gerharda Besiera wydane przez PWN, ksiażkę nie firmuje żadna uczelnia, niewiarygodna? A np. Kataryzm, historia i system religijny Mariusza Dobkowskiego wydane przez WAM też niewiarygodna?, Historia Państwa Kościelnego Jana Gordziałkowskiego też nie firmowana nazwą uczelni. Wiele publikacji wydawanych przez PWN, WAM, Amber nie jest formowanych nazwą uczelni i co z tego? Jeśli edycja nosi znamiona łamania praw autorskich to zakwestionuj sporne fragmenty, czy może cała edycja to kalka z książki? Gdzie w podanych przez ciebie przykładach naruszyłem prawo autorskie? Nie widzę w przypadku sporu o Las Casasa takiego naruszenia, a co więcej, przynajmniej powoływałem się na pozycje wydane w tym wieku ale nie wszystkim pasuje zmiana, zwłaszcza, że już się do tej wersji historii przyzwyczaili, dlatego odpuściłem. Nadal nic nie wykazałeś!!! SimpleMind (dyskusja) 16:49, 21 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
To nie jest kwestia mojego subiektywnego zdania, przypominam, że to Ty sam nazwałeś tę książkę popularno-naukową? Więc do kogo masz pretensje? I proszę byś teraz Ty nie łapał mnie za słówka - nie chodzi o to, że książkę musi dosłownie firmować uniwersytet. Chodzi o to, czy jest to książka jest efektem profesjonalnej pracy naukowej z historii czy wynika z dziennikarskiej pasji. A jeszcze dodam, że argument o "starości historyków" jest tak absurdalny, że nawet nie warto się do niego odnosić. ptjackyll (zostaw wiadomość) 23:45, 21 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
Napisałem, że książka jest popularno-naukowa ponieważ miałem kontakt z książkami napisanymi w stylu akademickim. Nie znam obiektywnych kryteriów które by określały w taki sposób literaturę historyczną. Napisałem tak ponieważ w odróżnieniu od literatury przeznaczonej dla studentów historii w której wiedza podawana jest w sposób syntetyczny, książka Noela napisana jest luźniejszym piórem, zawiera oceny moralne, jego odczucia itp. Nie ma to żadnego wpływu na wartość książki jako materiału historycznego. Po prostu nastawiona jest na szersze grono odbiorców, których historia ma zainteresować, w parze z wiedzą idzie atrakcyjna, nowatorska forma. W podejściu które towarzyszyło wycofaniu mojego wkładu da się wyczuć pewną niesłuszną asekurację w działaniu i na podstawie argumentu z niewiedzy, na wszelki wypadek zakwestionowano kompetencję autora i książkę bo w internecie nie znaleziono na jakiej uczelni on pracuje. Mam kilka publikacji historyków pracujących przy komisji ścigania zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, wydawanych przez IPN. Po wpisaniu nazwiska w google nie dowiemy się o ich nic ponadto, niż lista publikacji, nikt nie twierdzi, że są niewiarygodni. Jeśli nie byłeś pewien czy książka jest wynikiem profesjonalnej pracy naukowej z historii czy wynika z dziennikarskiej pasji to dlaczego nie pozostawiłeś decyzji o wycofaniu osobie, która nie ma takich rozterek? Można było też skorzystać ze strony dyskusji. Z samej racji tego, że autor nie wzbudza powszechnych kontrowersji a książkę wydało dobre wydawnictwo, należało informacje za nią podane potraktować za dobrą monetę. Niesłusznym założeniem jest, że książki historyczne muszą mieć oparcie w środowiskach akademickich ( nie twierdze, że książka Noela takiego oparcia nie ma), co starałem się wykazać podając konkretne tytuły w poprzednim poście, i to było moją intencją a nie łapanie za słówka. Tak starych historyków jak Pastor, w moim przekonaniu nie można podawać za źródło chyba, że za współczesnym historykiem, który potrafi ocenić na ile ta wiedza jest już zdezaktualizowana. Zobacz tylko jaką metamorfozę w ciągu 50 lat przeszła wiedza o historii inkwizycji lub pontyfikatu Piusa XII. Nikt chyba dzisiaj nie uważa książki A. Nowickiego o inkwizycji za wyznacznik prawdziwych faktów choć sama pozycja jest gęsto okraszona przypisami. Jest jeszcze kwestia pluralizmu opinii. Przed tym gdy pierwszy raz edytowałem hasło, bardziej przypominało paszkwil na Aleksandra niż źródło wiedzy, gdzie za busolę robił rozległy cytat z bankietu kasztanów. Choć odwracał uwagę od meritum, można było go przedstawić za pomocą zdania a nie cytatu, był podany za stroną internetową, nie usunąłem go bo tego wymaga pluralizm opinii aby przedstawić całe jego spektrum, zwłaszcza w sprawach które są mają charakter spekulatywny. Za to znalazłem historyka który jest sceptyczny do tej informacji i wkomponowałem jego zdanie w całość tekstu hasła, napisałem kto i dlaczego uważa inaczej i chyba właśnie oto w tym chodzi. Z Noelem było inaczej, nie było próby przedstawienia opozycyjnych racji innego historyka w stosunku do twierdzeń, które za nim umieściłem tylko wycinka. Do tego, zastąpienie go Kellym który nie wydaje się aby był w tej opozycji. Wiec tak naprawdę z jakiej racji tak się stało?Usunięto dużą liczbę informacji. Tak na dobrą sprawę, ucięto możliwość dodawania kolejnych źródeł do twierdzeń Noela. Gdybym chciał dodać kolejne źródło do historii pontyfikatu potwierdzające jego racje np. za P Tafiłowskim to nawet nie ma do czego nawiązać bo obecnie ono jest zbyt skromnie rozbudowane aby umieszczać informacje bardziej szczegółowe. Wcześniej nie było by takiego problemu dla mnie i dla innych którzy chcieliby się też skupić się na niuansach. W zeszłym tygodniu czytałem książkę, która była na liście New York Times Bestseller, wydaną w 2011 przez Random House, Absolute monarchs: A history of the papacy, J. Norwich'a. W przypisach znajduje się Noel - The Renaissance Popes. Może jednaj nie jest taki niewiarygodny skoro powołują się na niego inni historycy? W każdym razie, Norwich poświecą trochę uwagi rodzinie Borgiów, w dużej mierze potwierdza informacje które możemy znaleźć u Noela. Prócz takich powszechnych informacji, twierdzi, że na konklawe to polityka miała pierwszorzędne znaczenia a nie pieniądze, broni Lukrecji przed oskarżeniami o kazirodztwo lub inne zbrodnie. Pisze o wkładzie Juliusza II w budowanie negatywnego wizerunku Aleksandra, o jego śmierci spowodowanej najprawdopodobniej malarią a nie żadną trucizną, i dziwi się, że ta niepoważna plotka przetrwała. Savonaroli który miał mieć prywatny kontakt z Bogiem, a nawet potwierdzenie takiej drobnostki jak msza św. z udziałem Aleksandera w której Karol robił za ministranta. Za pomocą tej pozycji mógłbym uźródłowić poprzednią wersję historii pontyfikatu i część sekcji czarna legenda. Teraz nie ma czego. Dlatego moja propozycja przywrócenia dawnej edycji jest racjonalna. W tej chwili hasło nie jest obszerne, można by było połączyć obecny wkład z tą wiedzą która była wcześniej. To czytelnik zdecydowałby któremu historykowi zaufać, jeśli miałby wybór. SimpleMind (dyskusja) 14:28, 23 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
  • Szczerze mówiąc, to nie wiem czy ciągnięcie tej dyskusji ma sens, ponieważ sam obalasz własne argumenty: "książka Noela napisana jest luźniejszym piórem (...) nastawiona jest na szersze grono odbiorców, których historia ma zainteresować, w parze z wiedzą idzie atrakcyjna, nowatorska forma" - to właśnie świadczy o jakości tej książki jako źródła i wiarygodności Noela. Nieuznawanie Pastora, za dobre źródło, bo jest "za stary" to już kuriozum. Dane się zdezaktualizowały? Hmm. - "15 lipca 1410 miała miejsce Bitwa pod Grunwaldem. Ale za 500 lat historycy uznają, że dane się zdezaktualizowały i takiej bitwy w ogóle nie było" - tak mam to rozumieć? Wybacz ten mały sarkazm, ale naprawdę nie pojmuję Twojego toku rozumowania, w tej kwestii. ptjackyll (zostaw wiadomość) 14:45, 23 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
Nieuznawanie Pastora to nie jest kuriozum a normalność. Obił ci się o uszy taki termin jak badania historyczne? Tylko współczesny historyk orientuje się ile nowych dokumentów odkryto w archiwach od czasów śmierci Pastora, ile z dokumentów odrzucono jako fałszywki lub na podstawie innych dowodów zmieniły swoją wymowę. Czy to naprawdę jest takie dziwne, że po 100 latach, spojrzenie na historię jakiegoś zdarzenia może ulec ewolucji? Czasami dzieje się to bardzo szybko, przykład: jeszcze 50 lat temu historycy szacowali ilość osób zgładzonych w Auschwitz na 5-6 milionów. Dzisiaj szacuje się, że śmierć poniosło ok. 1,2mln. Powoływanie się na stare książki, nawet szanowanych historyków jest bez sensu, może to zrobić tylko historyk współczesny, który potrafi ocenić na ile informacja jest aktualna, na pewno nie może tego zrobić user wikipedii bo nie ma takich kompetencji. Nie mam pojęcia dlaczego tak uczepiłeś się popularno-naukowego charakteru książki. Dla mnie może być popularno-naukowa, dla ciebie też a dla Jana Kowalskiego akademicka. Na samej książce nic nie pisze aby była popularno-naukowa. To, jaki jest jej charakter, jest kwestą subiektywną. Ja dokonałem rozróżnienia ze względu na styl a nie na treść, ty natomiast, z jakiegoś względu wyciągasz wnioski o treści na podstawie stylu. Skądinąd, nie możesz go znać bo książki nie czytałeś, chyba że coś się zmieniło w tym względzie? Książka Noela napisana jest przez historyka i podaje przypisy, nie jest samotnym statkiem, jest kompatybilna z innymi książkami współczesnych historyków. Czego jeszcze wymagać? Książka jest produktem na którym się zarabia. Aby zarobić trzeba użytkownikowi dać dobry produkt w ładnej formie. Proponuje zobaczyć jak wygląda najnowsza książka znanego psychologa Philipa Zimbardo "Psychologia i życie". Wygląda jak laurka, każdy rozdział ma inny kolor marginesu, strony mają tło, wyróżnienia na kolorowo, a książka ma charakter naukowy, wydana w zeszłym roku przez PWN. Kobieta w średniowiecznej Europie, A. Radzimińskiego, zawiera mnóstwo kolorowych ozdobników, ma specjalny styl formatowania tekstu, marginesy z kwiatów, wydana w zeszłym roku przez wydawnictwo naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W tym roku PWN wydało "Odkryj smak Fizyki" J. Przystawy, która powstała na bazie wykładów dla studentów, wizualnie wpisuje się w ten sam styl kolorowej laurki, choć merytorycznie jest świetna. Książkę otwiera przedmowa prof. A. Holasa z Instytutu Chemii Fizycznej PAN. Jak widzisz nie ma takiego prostego przełożenia, gdzie nowatorskość musi oznaczać szmirę. Noel przy tych przykładach które podałem, wygląda zdecydowanie konserwatywnie.
Owszem obił mi się o uszy termin "badania historyczne", natomiast Tobie chyba nie obił się o uszy termin "wiarygodne i fachowe źródła", ponieważ zastępowanie uznanego historyka (który jako jeden z bardzo nielicznych miał dostęp do Tajnych Archiwów Watykańskich) nikomu nieznanym dziennikarzem, to już jest kuriozum. Przeczytaj sobie proszę co pisze samo Wydawnictwo Amber o tejże książce. "Rekomendacja" mówi sama za siebie. ptjackyll (zostaw wiadomość) 00:15, 24 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
Chcesz mi wmówić, że Pastor miał dostęp do jakiś tajnych dokumentów do których współcześni historycy dostępu nie mają? Pastor był fachowym źródłem 100 lat temu, pisałem już dlaczego tak jest. Noel jest historykiem, dla ciebie może nieznanym, Norwich jakoś nie uważa go za niewiarygodnego skoro daje go w przypisach. Norwich jest historykiem, ty nie. Nie ocenia się kogoś na podstawie braku wiedzy o nim. Poza tym, Noel też powołuje się na tajne archiwa Watykanu. Porównaj sobie jak wygląda polska i angielska wersja hasła np. w kwestii elekcji. Piszą: "It was rumoured but not substantiated that Borgia succeeded in buying the largest number of votes and Sforza, in particular, was bribed with four mule-loads of silver.[8] This was portrayed in the Showtime TV series The Borgias (2011) but is a popular falsehood about Pope Alexander. Mallett shows that Borgia was in the lead from the start and that the rumours of simony began after the election with the distribution of benefices, and that Sforza and della Rovere were just as willing and able to bribe as anyone else.[9] The benefices and offices granted Sforza, moreover, would be worth considerably more than four mule-loads of silver" I co na to Pastor? W polskiej wersji to by przeszło? Wątpię. Mallett robi za źródło u Noela. Dla mnie możesz sobie podawać informacje za Pastorem lub innymi historykami, ale zablokowałeś podawanie informacji za tymi historykami którzy ci nie pasują i to już nie jest fajne. Norwich potwierdza wiele szczegółów podawanych przez Noela ale postanowiłem poszukać czegoś jeszcze. Po wpisaniu "Borgia" w amazonie, wyskoczyło na pierwszym miejscu The Borgias: the hidden history - G.J. Meyer, jestem w 1/3 książki. Facet również obala narosłe mity wokół tej rodziny. Na dobrą sprawę to też nie wiem czy Meyer i Norwich to już ci wiarygodni czy jeszcze nie. Mógłbym odtworzyć większość podanych przeze mnie informacji z wycofanej edycji w oparciu o tych dwóch autorów ale po co to robić skoro już raz było to zrobione i wystarczyłoby dodać przypisy. SimpleMind (dyskusja) 06:10, 25 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]

Sprawa jest wielowątkowa i wymaga szerszego omówienia. Po kolei:

  • Podstawowy problem z wycofaną edycją polegał na tym, że ocierała się o łamanie praw autorskich. Sekcja "Czarna Legenda" to w przeważającej mierze przepisane (z niewielkimi tylko zmianami) obszerne fragmenty rozdziału 8 częsci I Książki Gerarda Noela Występni papieże renesansu, s. 176 i nast. Nie sprawdzałem dokładnie reszty wkładu SimpleMind pod tym kątem, ale z drugiej strony jest w nich mało przypisów i nawet jak powoływały się na Noela, nie podawano konkrtnej strony. Bez względu na to, co sądzimy o tej książce, w taki sposób nie należy pisać artykułu na wikipedii. Należy opisać daną kwestię własnym tekstem i dawać dokładne przypisy (tzn. ze stroną cytownej pracy). Oczywiście wszystko w granicach rozsądku - jeśli źródło zawiera np. tylko wyliczankę sprawowanych urzędów i tytułów, bez istotnej warstwy narracyjnej, nie ma potrzeby znaczącego zmieniania tego "na siłę". W tym przypadku nie mamy jednak do czynienia z taką sytuacją - doszło do przepisania (z niewielkimi zmianami) właśnie fragmentów narracyjnych
  • Kolejny problem: nawet jeśli uznamy Noela za wiarygodne źródło, należy pamiętać, że jest tylko jednym z wielu piszących na temat Aleksandra VI. Artykuł nie może więc jednostronnie przyjmować i przedstawiać jego punktu widzenia, zwłaszcza tam, gdzie ewidentnie podejmuje polemikę. Niestety, wersja SimpleMind taka właśnie była.
  • Odnosząc się do samej książki Noela i jej wartości- nie uważam, żeby nie mogła na być źródłem dla tego artykułu, ale co najwyżej źródłem dodatkowym, w żadnym razie głównym. Jej popularnonaukowy charakter, sam w sobie, jeszcze o tym nie przesądza. Problemem są jego źródła i znajomość epoki, o której pisze. Z tym, delikatnie mówiąc, jest kiepsko. Noel głosi wiele kontrowersyjnych twierdzeń, zapewniając, że każde z nich jest dobrze udokumentowane, ale już na wstępie zaznacza, że źródeł tych przytaczać nie będzie (s. 11). Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że jego głównymi źródłami są książki Nigela Cawthorne'a (dziennikarza, nie historyka) "Sex lives of the popes" oraz Valeriego Pirie "The Triple Crown", które są zbiorem plotek, wymysłów i niesprawdzonych faktów i nie są cytowane przez szanujących się historyków tej epoki (w najlepszym razie traktowane są z ostrożnością). Przykłady
    • Paweł II opisany jest jako homoseksualista, do którego śmierci przyczyniły się "nieumiarkowane igraszki z jednym z jego ulubionych chłopców". Brak źródła, informację taką znalazłem tylko u Cawthorne'a. Okoliczności śmierci Pawła II są dość dokładnie opisane w raporcie Nikodema Pontremoli (przytaczanym przez Pastora) i mówią zupełnie co innego. Współczesny autor, Bartolomeo Platina, zacięty wróg Pawła II, nie wspomina ani słowem o jego rzekomym homoseksualiźmie.
    • O Sykstusie IV (s. 61): Sam Sykstus IV był biseksualistą, nieobce mu było również kazirodztwo. Miał kilku "bratanków i siostrzeńców", czy też synów z nieprawego łoża, których uczyił kardynałami. Dwócz owych pięknych krewniaków - Pietro Riario (najprawdopodobniej syn Sykstusa z włsną siostrą) i Giuliano della Rovere - także był"instrumentami jego haniebnej rozkoszy" (...) Rodzina kard. S. Lucia przedłożyła mu prośbę, aby można było oddwać się sodomii w casie trzech najgorętszych miesięcy, na co papież napisać u dołu petycji "niech będzie jak proszą". Fragment niemalże żywcem wzięty od Cawthorne'a. Jedynym wspołczesnym źródłem i to tylko dla części tych informacji (tj. dla oskarżeń o sodomię), jest Stefano Infessura, którego w innym miejscu Noel uważa (słusznie zresztą) za niewarygodnego. W rzeczywistości wiary nie daje mu chyba żaden współczesny historyk. Natomiast oskarżenia o kazirodztwo z własną siostrą to wymysł czasów późniejszych. Sprawa domniemanej petycji kard. S. Lucia to fałszerstwo propagandy protestanckiej, a nie informacja "anonimowego współczesnego kronikarza", co wykazał zresztą jeden z protestanckich autorów już w XVIII wieku.
    • O Innocentym VIII (s. 70): Innocenty VIII też był homoseksualistą, a ściślej mówiąc biseksualistą. Znów niemalże cytat z Cawthorn'a, oczywiście bez powołania na jakiekolwiek źródło współczesne. Nie znam żadnych źródeł współczesnych oskarżających Innocentego VIII o homoseksualizm nie znam też żadnych dzieł akademickich które by tak charakteryzowały tego papieża.
    • Fragmenty dotyczące inkwizycji (s. 63-65, 67-70) świadczą o braku u Noela elementarnej wiedzy o tej instytucji, jej historii i metodach działania. Np. kanony Soboru w Vienne stanowiły, że inkwizytorami mog zostać zakonnicy, którzy ukończyli już 40. rok życia i było to dość skrupulatie przestrzegane (zob. Tavuzzi Renaissance Inquisitors, s. 39). Noel najwyraźniej nie ma o tym pojęcia i bredzi o rzekomej satysfakcji seksualnej, jaką "młodzi franciszkanie i dominikanie" meli czerpać z torturowania czarownic.
    • O Leonie X (s. 217 i 219): Noc spędził Leon w Castel Sant'Angelo ze swym kochankiem Alfonso Petruccim, któego uczynił kardnałem Sieny (...) Miał wielu synów z nieprawego łoża i wszystkich wyniósł do godności książąt oraz dobrze ożenił (...)Koanek Leona, Alfonso Petrucci, nie musiał płacić zaswój kapelusz [kardynalski]. Znów plagiat z Cawthorne'a!! Petrucci istotnie nie musiał płacić Leonowi za swój kapelusz kardynalski, ale niedlatego, że był jego kochankiem, lecz dlatego, że otrzymał go już od Juliusza II!! A co nieślubnych synów, dobrze ożenionych i wyniesionych do rangi książcej - aż się prosi o podanie choć jednego przykładu. Oczywiście, ani Cawthorne, ani Noel nie dają żadnego
    • O Piusie V (podpis pod lustracją nr 8) Noel pisze, że miał "trójkę nieślubnych dzieci". Znów jedynym znanym mi źródłem tej rewelacji jest Cawthorne i najwyraźniej mamy do czynienia z pomyłką z Piusem IV,który istotnie miał trójkę dzieci.
    • Opisy większości konklawe z omawianego okresu Noel ewidentnie zaczerpnął z mało wiarygodnej i nie cieszącej się wysokim poważaniem książki Valeriego Pirie "The Triple Crown". Jest ona raczej zbiorem plotek niż rzetelnym zrefrowaniem faktów.
  • Już powyższe każe traktować książkę Noela z najwyzszą podejrzliwością co do spełnienia kryteriów WP:WER. Trudno oprzeć się wrażeniu, że chcąc wybelić Aleksandra VI Borgie bez skrupułów oczernia innych papieży renesansowych, powtarzając zarzuty często jescze słabiej udokumentowane niż te wobec Borgii. Łatwo stwierdzalne błędy dotyczą jednak także stosunkowo najrzetelniej opracowanej części dot.Aleksandra VI. Ograniczę się tu do wskazania na jego opis konklawe, bo w tym czuję się "ekspertem":
    • Fakt "postarzenia" o 10 lat kard. Ascanio Sforzy może się wydawać drobną pomyłką, ale de facto jest bardzo istotnym błędem - otóż 37-letni (nie 47-letni, jak twierdzi Noel) kard.Sforza był wprawdzie liderem frakcji promediolańskiej, ale wcale nie był poważnym kandydatem na papieża - właśnie ze względu na młody wiek. Współczesne relacje traktują go bardziej w kategoriach "wielkiego elektora". Za kandydata uznaje go jedynie raport ambasadora ks. Ferrary, a w całym konklawe otrzymał tylko 1 (słownie jeden) głos. Borgię jako wymieniają natomiast raporty ambasadorów Mediolanu (choć ten nie daje mu dużych szans), Florencji i Ferrary, nadto wiadomo, że kandydował już na konklawe 1484. Tymczasem Noel próbuje przekonać czytelnika, że próba przekupienia Sforzy przez Borgię już przed konklawe nie miała sensu, bo wtedy to Sforza był kandydatem a nie 61-letni Borgia!
    • Noel przemilcza (być może z niewiedzy) ustalenia XXwiecznych historyków, potwierdzające zarzut symonii na konklawe. Kenneth Setton w The Papacy and Levant 1204-1571, vl. 2, s. 433-434 przytacza rezultaty badań na dokumentacją finansową Kamery Apostolskiej z 1492 r., z których wynika, że po wyborze Aleksandra VI dokumentację tę fałszowano celem wykazania fikcyjnych długów Stolicy Apostolskiej wobec kilku kardynałów głosujących na Borgię.
    • Noel twierdzi, że wrogość między Borgią a Della Rovere rozpoczęła się dopiero po konklawe 1492. Tymczasem już raport amasadora Mediolanu z okresu Sede Vacante wskazywał, że Borgia i Giuliano della Rovere nienawidzą się nawzajem, dlatego jest mało prawdopodobne, by którykolwiek z nich został papieżem.

Reasumując, książka Noela jako całość, w mojej ocenie, raczej nie spełnia kryterium WP:WER. Sam autor, z tego co się orientuję, jest uznawany raczej za znawcę życia Pawła VI i Piusa XII, a nie epoki renesansu, choć warto dodać, że jego książka o Piusie XII była krytykowana w recenzjach ze względu na braki warsztatowe. Odnosząc się natomiast do uwag dot. Pastora czy Gregoroviusa, chciałbym zauważyć, że historycy ci zawsze podawali swoje źródła i często korzystali z oryginalnych dokumentów. Oczywistym jest, że od czasu ich publikacji ustalonych trochę nowych faktów i odkryto nowe dokumenty, na pewne kwestie spojrzano na nowo. To jednak nie odbiera walorów ich dziełom, są oni nadal cenieni i często cytowani. Ponadto publikacji Noela nie sposób zaliczyć do prac reprezentujących postęp w badaniach nad epoką Borgii. CarlosPn (dyskusja) 23:16, 27 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]

Powodem wycofania edycji było zakwestionowanie statusu historyka u Noela, domniemane NPA było na dokładkę. Jeśli uważasz, że jakiś fragment z sekcji Czarna Legenda jest przepisany z książki to go wskaż, razem się zastanowimy czy można go podciągnąć pod NPA. Niestety nie mam pojęcia jak zrobić aby n-ty raz powołując się na to samo źródło, za każdym razem pokazywało inną stronę cytatu. Szczerze, to nie znam strony na wiki, która by tak robiła i aby się na niej wzorować. Noel nie jest jedynym piszącym na temat Aleksandra ale przecież nikt nie zabraniał dodawać opinii innych historyków do tego materiału który już był. Jak komuś artykuł wydawał się jednostronny to zawsze mógł podjąć się uzupełnienia o te brakujące informacje. Gdybym w chwili poprawiania artykułu, zastał go rozbudowanego i z przypisami to bym uzupełnił o poglądy Noela a nie usuną fragmenty które wg. mojej osoby, są niewiarygodne a mają przypis innego historyka. Noela wycięto choć historykiem jest. Powinno się potraktować moją edycję jako szkielet artykułu przeznaczonego do rozbudowy, bynajmniej nie dlatego, że Noel jest najlepszy na świecie ale dlatego, że moja edycja była wcześniej i w dodatku bardziej rozbudowana niż to co obecni edytorzy chcieli wnieść do artykułu. W bibliografii u Noela nie ma Cawthorne'a, jak na razie nie słychać aby pojawiły się oskarżenia o plagiat. Nie widzę też aby wykorzystał Valeriego opisując elekcję (nie ma go w przypisach w rozdziale opisującym elekcje, ani nie zauważyłem tego po pobieżnym przeglądzie stron). Za to w bibliografii jest sporo nowych pozycji w tym i książka Kelly'ego w edycji z 2006, wykorzystywana tu za jedno ze źródeł. Jest sporo współczesnych pozycji wydawnictw uniwersyteckich, Cambridge, Oxford, Princeton, Yale, University of Michigan, University of Chicago, University of New York, University of Indiana, University of California i innych. Bibliografię ma całkiem przyzwoitą. Twoja ocena tego w jakim stopniu Noel zna epokę o której pisze, jest oceną użytkownika wikipedii a nie historyka. Wyjaśnia dlaczego nie daje dziesiątek przypisów na stronę, wynika to z charakteru pracy, która nie pretenduje do tego aby stać się podręcznikiem akademickim. Kwestii orientacji niektórych papieży, liczby nieślubnych dzieci czy innych kontrowersyjnych zagadnień nie załatwia się przez usuwanie informacji. Jeśli stu historyków twierdzi np. Paweł II żył w całkowitym celibacie, to nie znaczy, że trzeba pomijać zdania jednego, który skłania się do tezy przeciwnej. Jeśli pierwsza teza jest odpowiednio mocno osadzona w literaturze to druga nie powinna specjalnie boleć kogoś przekonanego do własnej wersji prawdy historycznej. Nie chcę się wdawać w polemiki niedotyczące Aleksandra, sam ten temat jest już dość szeroki. Kryteria weryfikowalności spełnia z tego względu, że wykształcenie daje mu prawo wypowiadać się w sprawach historycznych i nośnik tych informacji może zostać zweryfikowany przez każdego wikipedystę. Nie weryfikuje się osądów historyka na podstawie zgodności opinii z innymi historykami ponieważ historia powiązana jest z naukami humanistycznymi. Nie wszyscy muszą dojść do tego samego wniosku na podstawie tego samego materiału. Noel rzeczywiście postarzył A.Sforzę. Ale tak naprawdę nic z tego nie wynika i nie zmienia sensu wypowiedzi. Borgia przed zebraniem się konklawe nie miał poparcia żadnej z frakcji, która miała zadecydować o wyborze papieża. To właśnie Borgia będący bez politycznego zaplecza, powinien zostać przekupiony a nie Sforza, lider który potrzebuje przyciągnąć na swoją stronę jak najwięcej głosów. Zdaje się, że o tym pisze Noel. Nie było sensu przekupywać Sforzy dla jednego głosu, nie zdołał też przyciągnąć swojej frakcji na stronę Borgii. Noel pisze, że głównym kandydatem frakcji promediolańskiej był 62 letni Oliviero Carafa. Zagłosowanie frakcji za Carafą nie oznacza, że przed konklawe sam Ascanio nie miał aspiracji, był przecież liderem z racji bliskiego pokrewieństwa z władcą Mediolanu. Trzy pierwsze podejścia w glosowaniu nie wskazują na to aby za Borgią lobbowała któraś z frakcji. Był kandydatem kompromisowym i najpewniej dlatego został wybrany. W podobnym tonie napisane jest na wiki en. Raporty ambasadorów lub inne pisma przedstawicieli politycznych traktowałbym z ostrożnością, niektóre donosiły o diabłach widzianych u Aleksandra, inne kolportowały zasłyszane plotki o kazirodztwie itp. Noel nie twierdzi, że symonii nie było, tylko, że popularne dowody na których wysuwa się takie przypuszczenia są grubymi nićmi szyte jak opowieść Infessury, którego nie istnieje nawet oryginalna wersja wspomnień. Nie uważna za prawdopodobne aby pożądany rezultat konklawe można było osiągnąć wyłącznie za pomocą przekupstwa. Setton to jeszcze nie XXw historycy a historyk. W angielskiej wersji hasła nie powołują się na niego ani na Pastora choć w przypisach można znaleźć stare grzyby jak książka Petera de Roo. Teraz mamy XXIw. i trzeba się na tym skupić. G.J. Meyer (The Borgias: the hidden history, Random House, 2013, New York) tak opisuje kulisy kupowania głosów.
Reasumując: edycja została zdjęta, ze względu na "niewłaściwe" poglądy autora. Nie widzę aby wycofana edycja była sprzeczna z tym co podaje Kelly czy Fischer-Wollpert, można tylko domniemywać, że poleciała bo nie była kompatybilna z publikacjami wcześniejszymi. Takie podejście jest błędne. Przywrócenie edycji - nawet jak ktoś się nie zgadza z częścią materiału - może tylko wzbogacić artykuł. Przecież nie podaje się spornych informacji za blogiem tylko za książką która ma ISBN, autora historyka. Nikt nie zabrania riposty innych historyków. Sam pisałem więc wiem, że nie było czegoś takiego jak kopiowanie słowo w słowo z książki, a jak to ująłeś "warstwa narracyjna" to w najlepszym przypadku kwestia dyskusyjna. Noel krytykowany za Piusa XII? Na amazonie jest kilka krótkich recenzji, przeważają pozytywne np. za The Journal of Ecclesiastical History "It makes for a good read, and is certainly a book that will appeal to non-academic as well as academic readers". A o nim samym jest napisane "He is also a celebrated biographer and historian". Jednak gdzieś tam w brytyjskie społeczności istnieje.SimpleMind (dyskusja) 07:15, 29 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
Nie przeinaczaj faktów - edycja została zdjęta, ponieważ Noel jest niewiarygodny i dlatego, że nastąpiło naruszenie praw autorskich. To nie był żaden argument dodatkowy. Każdy z nich samodzielnie był wystarczającym powodem do zdjęcia edycji. Skoro twierdzisz, że Noel jest wiarygodnym historykiem, proszę wskazać na której wyższej uczelni pracował, z jaką działalnością naukową jest związana jego książka. Proszę też nie wymagać użycia wszystkich książek jak np. Valeriego - po protu nie mam tej książki. ptjackyll (zostaw wiadomość) 10:59, 29 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
No więc przyjrzyjmy się faktom. Powód wycofania "niewiarygodne źródło (książka dziennikarza, a nie historyka) + prawdopodobne NPA". Tego dnia, którego wycofałeś edycję, nie byłeś w stanie zakwestionować jego wiarygodności na podstawie mojej edycji ponieważ współczesne pozycje jak Kelly'ego czy Fischer-Wollpert'a Noelowi nie zaprzeczają, ani nie mogłeś stwierdzić NPA ponieważ nie posiadałeś książki dla porównania, a jednak doszło do reakcji i to ponad miarę. Decyzja o wycofaniu została podjęta na podstawie przypuszczeń, braku wiedzy. Wycofałeś edycję, której rozmiar liczony był w tysiącach znaków. Tak dużo materiału poleciało bez żadnej próby dyskusji choć przy tak dużej zmianie można był tą dyskusję zainicjować i dać sobie tydzień przerwy i poczekać na ewentualne glosy sprzeciwu. Zapytaj sam siebie, do jakich racjonalnych wniosków można dojść na podstawie twojego działania? Nie zakładam z twojej strony złej woli, wygląda na to, że Noel zbyt mocno różnił od stu lat nieżyjącego Pastora. Ze swojej strony staram się ułatwić rozwiązanie sporu, odpowiadać na twoje wątpliwości, proponowałem wspólna analizę NPA ,wskazywałem na przykładach niekonsekwencję w założeniach na podstawie których odrzucasz pozycję. Na zarzut o pracę na uczelni już odpowiadałem wcześniej, ciekawe czy sprawdzałeś na jakiej uczelni pracuje Kelly i Fischer-Wollpert, zanim pojawili się w haśle.SimpleMind (dyskusja) 01:40, 4 maj 2013 (CEST)[odpowiedz]
NPA mogłem stwierdzić, ponieważ miałem tę książkę w rękach (teraz jej już nie mam). Co było przepisane z książki, przedstawił Ci dokładnie CarlosPn, więc nie będę już tego powtarzać. Dyskusję z Tobą prowadzę cały czas, choć jest ona niestety jałowa, bo nie przyjmujesz do wiadomości, że naruszanie praw autorskich w Wikipedii jest niedopuszczalne i w tej kwestii nie ma nad czym dyskutować, Zasady obowiązują wszystkich. Obawiam się także, że nie rozumiesz prostej różnicy, pomiędzy byciem historykiem z wykształcenia, a pracą naukową z zakresu historii, która czyniłaby z Noela wiarygodnego fachowca. Ja jestem z wykształcenia chemikiem, ale nie czyni to ze mnie eksperta, na prace którego można by się powoływać. Absurdalność wieku Pastora wykazywałem już wcześniej. Aha, Kelly pracował na Oxfordzie, a Fischer-Wollpert w Regensburgu. ptjackyll (zostaw wiadomość) 22:06, 4 maj 2013 (CEST)[odpowiedz]
    • Cawthorne ma bodaj jeszcze szerszą bibliografię i nawet natknąłm się, że gdzieś charakeryzowano go jako "historyka", co jednak nie zmienia faktu, że wartość jego książki jest bliska zeru. Co z tego, że Noel wskazuje dużo pozycji bibliograficznych, skoro nie wiadomo, na których i w jakim stopniu się faktycznie opiera. Tezę o oparciu się Noela na Pirie przy opisach konklawe stawiam na tej podstawie, że po prostu znam książkę Valeriego Pirie, przeczytałem ją całości i nazwyczajniej w świecie widzę, że Noel czerpie z niej pełnymi garściami i nie konfrontuje z innymi źródłami. Argumentacja, że to Borgia powinien być przekupiony, a nie Sforza bo Sforza to lider jest bez sensu i to właśnie jest dowód nieznajomości mechanizmów, jakie działały na konklawe w minionych stuleciach. Przeciągnięcie lidera frakcji na swoją stronę z reguły oznaczało uzyskanie poparcia całego jego stronnictwa. Mogę przytoczyć liczne przykłady z historii konklawe, gdy zwycięzca został ustalony w toku negocjacji liderów frakcji, a pozstali kardynałowie, po zakomunikowaniu im wyników tych rozmów, karnie głosowali na tego, kogo wskazali liderzy. Przkład pierwszy z brzegu - Klemens X w 1670 r. Tak się właśnie robiło - nie rozmawiało się z każdym z elektorów z osobna (w każdym razie nie w pierwszej kolejności), tylko starało się przede wszystkim pozyskać lidera. Indwidualne rozmowy miały miejsce wtedy, gdy chciało się przeciągnąć kogoś z przeciwnej partii. Co więcej, głosy oddawane w początkowych turach z reguły nie oznaczały, że danego kandydata dana frakcja rzeczywiście chce wybrać - były to na ogół balony próbne, miały na celu rozeznanie rzeczywistego rozmiaru frakcji i lojalności wszystkich członków. Jeśli dodać do tego fakt, że elekorzy mogli wówczas wskazywać więcj niż jednego kandydata, to obraz staje się jeszcze bardziej skomplikowany. Borgia jest wymieniany jako członek frakcji kard. Sforzy już w 1491. Przekupienie Sforzy miało ogromny sens - Borgia walczył o to, by to jego Sforza wskazał jako ostatecznego kandydata. Przkłady nie dotyczące Aleksandra VI przytoczyłem po to, by wykazać, że jest to książka o nader wątpliwej jakości i dlatego skłaniam się ku ocenie, żę nie spełnia kryteriów WP:WER. Możesz oczywiście twierdzić, że to tylko moja opinia, jednak jestem autorem serii artykułów o konklawe i inkwizycji, z wykorzystaniem b.szerokiej bibliografii i naprawdę czuję się upoważniony do takiej oceny. A jeśli autor wykazuje się niekompetencją w jednych obszarach, to w sytuacji, gdy nie cytuje źródeł, mam prawo zdyskwalifikować go także w pozostałych obszarach, jeśli głosi opinie niezgodne z tym, co pisze większość autorów. Zwracam uwagę że zgodnie z WP:WER, zaskakujące wnioski powinny być oparte na szczególnie dobrych źródłach. Co do Settona, powołałem się na jego pracę, ale cytuje on źródła dla podanych faktów - nie jest osamotniony w swej opinii. Jeśli chodzi o Piusa XII - tak, większość opinii jest pozytywna i nie twierdziłem, że przeważają negatywne. Natomiast nawet w tych pozytywnych wytknięto mu braki warsztawowe, przede wszystkim mało przypisów i nieproporcjonalne wykorzystanie jednego ze źródeł. Dobry odbiór książki nie jest równoznaczny z pozytywną oceną warsztatu. CarlosPn (dyskusja) 09:52, 29 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]
      • Przyznam, że jestem niemile zaskoczony zbieżnością fragmentów Noela z książką Cawthorne'a. Nawet jak tylko korzystali z tego samego źródła to i tak należało się spodziewać dużo więcej po publikacji przeznaczonej do druku. Zbieżność fragmentów to jedno a aktualność podawanych informacji drugie. Dlatego też przygotowałem małe zestawienie - w moim przekonaniu - najbardziej kontrowersyjnych i podatnych na spekulacje fragmentów od Noela, które "powinny być oparte na szczególnie dobrych źródłach". Można porównać też inne detale. Jeśli uważasz, że taki mechanizm który podałeś miał zastosowanie w procesie elekcji Borgii, powołaj się na historyka który tak twierdzi. Nasz status na wikipedii jest taki, że wszyscy jesteśmy traktowani jak laicy. łatwo zauważyć, że do dzisiaj nie ma zgody co do wszystkich faktów. Przypuszczam, że Pastor i Setton, też nie są zgodni w każdej kwestii. A jeśli nie są, to czyją interpretację wybrać spośród dwóch autorytetów? Noel dał ciała z tymi zbieżnościami, część o Aleksandrze wygląda przyzwoicie nawet jeśli i tam są jakieś zapożyczenia. W każdym razie nie są nieaktualne. Nawet obecna wersja hasła, szczególnie w części opisującej pontyfikat, w dużej mierze potwierdza wycofaną edycję. SimpleMind (dyskusja) 01:40, 4 maj 2013 (CEST)[odpowiedz]


Noel (podawane fragmenty za wycofaną edycją)

Sarah Bradford - Lucrezia Borgia: life, love and death in Renaissance Italy, Penguin Books 2005

G.J. Meyer - The Borgias: the hidden history, Random House, 2013

Christopher Hibbert – The Borgias, Constable, 2011

Porównanie
Noel Bradford Meyer Hibbert
Elekcja Aleksandra
Od stuleci historycy spierają się o tą papieską elekcję. W związku z konklawe pojawiły się oskarżenia wobec Aleksandra któremu zarzucono symonię. Na poparcie tej tezy przywołuje się opowieść Stefana Infessury o czterech mułach objuczonych srebrem, zmierzających z posiadłości Borgii do pałacu Ascania Sforzy. Ważnym czynnikiem w tej opowieści jest to, że sam jej autor określa ją jako plotkę[2]. Z czasem plotka została uznana za fakt, choćby u XIX -wiecznego historyka Ludwiga von Pastora, który stwierdził, że elekcyjny impas został przełamany przez Borgię za pomocą „najobrzydliwszej symonii”[2]. W opowieści Infessury znajdują się inne nieścisłości, jak np. opowieść o tym jak kardynał Gherardi po sprzedaniu swojego głosu Borgii, po powrocie do Walencji popadł w niełaskę i został pozbawiony beneficjów. Wiemy, że Gherardi nigdy do Walencji nie wrócił, zmarł w Terni[2]. Dziennik Stefana Infessury posiada jeszcze jedną poważną słabość, nie istnieje oryginalny tekst jego wspomnień. Istnieją poważne różnice pomiędzy kopiami jego dzieła, nie ulega wątpliwości, że zostały przerobione. Jedne kopie wychwalają wpływową rodzinę Colonnów, inne rodzinę Orsinich[2]. Borgia w czasie elekcji miał relatywnie niewielkie możliwości finansowe jeśli porównać je z bogactwem innych kardynałów. Musiał zastawić swoje beneficja aby uzyskać pożyczkę na prowadzenie misji w Hiszpanii. Według ówczesnych plotek Francja miała wyłożyła 200000 dukatów a Genua – 100000, na zwycięstwo Giuliano della Rovere[2]. W późniejszym czasie zmodyfikowano zarzuty o symonię, wskazując na nieuchronność ponownej dystrybucji beneficjów Borgii oraz stanowiska wicekanclerza. Na tej podstawie wyliczano możliwe łapówki za sprzedanie głosu. Po setkach lat możemy tylko domniemywać czy papież rozsądnie dokonał podziału czy wchodziły w grę inne względy. Według nowego dominującego poglądu della Rovere padł ofiara frankofobii w konklawe zdominowanym przez Włochów. Pamięć o niewoli awiniońskiej nadal była żywa. Wybranie francuskiego pionka było bardziej niebezpieczne niż hegemonia Sforzy[2]. W 1492 Rodrigo od ponad 40 lat mieszkał w Rzymie. Był obeznany z włoską kulturą i zwyczajami kurii rzymskiej. Był o odpowiednim wieku i cieszył się doskonałym zdrowiem. Miał pokaźny bagaż doświadczeń w administrowaniu Kościołem, zdobyte u swoich pięciu poprzedników. Sam znany był z elokwencji, naturalnego, wdzięcznego sposoby bycia oraz biegłości z radzeniem sobie w sprawach finansowych. Alexander’s election had been unanimous; neither of his two most powerful rivals, cardinals Giuliano della Rovere (the future Pope Julius II), representing the interest of the Kingdom of Naples, nor Ascanio Sforza, representing the Duchy of Milan, could gain a majority Ascanio Sforza, seeing which way the wind was blowing, had swung his partisans behind Rodrigo and in return had received Borgia’s former office, the Vice-Chancellorship, his palace and various strongholds and benefices in his gift. The usual accusations of simony – the selling of holy offices for money – were raised: the diarist Stefano Infessura wrote that a train-load of mules laden with silver had been seen passing from Borgia’s palace to Sforza’s, but nothing could be proven beyond the usual wheeling and dealing which attended papal elections. Analysing the voting records of the conclave which resulted in Alexander’s election, the Borgias’ most authoritative historian, Michael Mallett, considered that Alexander won on merit By the fifth day it was clear that no one closely associated with either Naples or Milan had a chance of being elected. The Sforzas, with Ascanio pulling every possible string, were prepared to go to any lengths to block della Rovere and his party. Della Rovere for his part would accept schism before a Milanese pope. As so often in the past, compromise was unavoidable. Once accepted as necessary, it was achieved quickly and with surprising ease. August11 brought not only the election but ultimately the unanimous election of Rodrigo Borgia. And with it the start of rumors, immortalized in the reports of various ambassadors back to their home cities, of how the Spaniard had used his supposedly colossal wealth to buy the crown. According to one particularly colorful story, four stout mules had been needed to transfer a fortune in silver—or was it gold?—from Rodrigo’s palace to the residence of Ascanio Sforza. (...) No tales of simony—of paying for votes—are needed to explain the outcome. Rodrigo’s initial support for Ascanio did not change the fact that, having declined to choose sides in the quarrel between France and Milan on one side and Naples and Venice on the other, he had no bonds of obligation to any of the leading powers. Thus if none of these powers could count on him for special favors, neither did any of them have reason to fear him or regard him as the agent of their enemies. At a dangerous time for all Italy, with the Church in urgent need of competent and responsible leadership, Rodrigo’s experience was unequaled. He was also respected and liked on all sides. And one searches in vain, even in the writings and recorded comments of his most intransigent political enemies, for contemporary evidence of immoral behavior. By any reasonable measure, taking into account the general state of affairs in Italy in 1492, he was quite simply the best man for the job. None of which constitutes proof that the best man did not get the job by buying it, of course. But consider: to whatever extent money may have been a factor in the election, the big money was in the hands of della Rovere and, to a lesser but still impressive extent, of Ascanio Sforza. We have already seen that Rodrigo’s wealth was probably never nearly as great as is commonly assumed; if the papacy had in fact been for sale in 1492, he would have found it a challenge to outbid the competition. Nor, if he had attempted to buy it, could he ever have bought the votes of those cardinals who were definitely not for sale.(...) Required as all new popes were to relinquish his benefices, he ended the month of August with a consistory at which the many bishoprics, abbeys, and other properties that he had accumulated over the decades were passed to other hands. Most of the cardinals benefited to a greater or lesser extent, providing inexhaustible ammunition to those writers who, over the centuries, have pointed to this first consistory of his reign as the mechanism through which Alexander redeemed the pledges that had bought him the throne. There were, indeed, widespread rumours that he had paid bribes to no fewer than thirteen cardinals, including his main ally, Cardinal Ascanio Sforza, brother of the Duke of Milan and perhaps the most papabile of all the cardinals. In return for relinquishing his own ambitions to further those of Rodrigo, Ascanio was promised not only gold, which was reported to have been sent under cover of darkness to Ascanio’s palace on four heavily laden mules, but also the influential and lucrative office of vice-chancellor, which Rodrigo would have to surrender if he became pope. And along with the job would come the official residence, Rodrigo’s magnificent palace, known as the Cancelleria Vecchia. (It is now the Palazzo Sforza-Cesarini and was completely rebuilt in 1888 to the designs of Pio Piacentini, who retained just one side of the elegant fifteenth century courtyard.) According to Burchard’s account, ‘Only five cardinals wished to receive nothing, namely the cardinals of Naples, Siena, Lisbon, San Pietro in Vincoli and Santa Maria in Porticu; they alone refused the gratuities, saying that the votes to elect a pope should be given freely and should not be purchased with presents.’ In the end, however, according to the Florentine ambassador’s report of the election, there was only one dissenting voice in the conclave and that was Sixtus IV’s nephew Giuliano della Rovere, the cardinal of San Pietro in Vincoli.Yet even those who had been most ready to condemn the methods by which the new pope had secured his election were now forced to concede that, guilty as he may well have been of simony, bribery, and sexual incontinence, Alexander VI was both conscientious and competent in the discharge of his duties. Approachable, affable, and good-natured, he was also determined to put a stop to the riotous lawlessness into which Rome had fallen during the pontificate of his predecessor, Innocent VIII
Konflikt z Savonarolą
W niedługim czasie miał rozwiązać się konflikt z Savonarolą. Kazania mnicha stawały się coraz bardziej radykalne, papież nazywany był Antychrystem a Watykan nierządnicą babilońską. Przeciw Savonaroli protestowali u papieża Medyceusze za bratanie się mnicha z Francuzami. Savonarola namawiał z ambony kościoła św. Marka do schwytania Piotra Medyceusza i stracenia go na jednym z placów miasta. W listopadzie 1497 roku papież wydał brewe który miał zahamować działalność dominikanina, zagroził również ekskomuniką co ostatecznie stało się 18 maja 1498 roku. W marcu 1498r. Członkowie Rady Miejskiej opowiedzieli się za stronnictwem Medyceuszy dając do zrozumienia dominikaninowi, że jego władza dobiega końca. W tym czasie pojawiła się niecodzienna propozycja przejścia przez Savonarolę próby ognia która w ostateczności została odwołana. Propozycja wyszła od samego Savonaroli który z ambony nawoływał przeciwników do poddania go tej próbie, Aleksander był temu przeciwny twierdząc, że to absurdalny sposób rozwiązywania sporów. Pomysł podchwycili franciszkanie pod przewodnictwem Guliano Rundinelliego. Próbę przekładano a ostatecznie odwołano, franciszkanie nie chcieli pozwolić aby Savonarola wszedł w płomienie trzymając w ręku Święty Sakrament. W mieście wybuchły zamieszki, Rada Miejsca nakazała uwieźć Savonarolę wraz z dwoma innymi dominikanami. Dwudziestego trzeciego maja wykonano wyrok śmierci i spalono na stosie. Burning at the stake was normally the punishment for sodomy or heresy (at the end of that month of April 1498, for example, the fanatical reforming friar Girolamo Savonarola died at the stake in Florence). On the momentous day of November 9, 1494, when Piero de’ Medici and his family were expelled from Florence, Savonarola was not present. Instead he was in Pisa, where he had gone to represent the signoria of a new Florentine republic in welcoming the French invaders. Charles VIII was received as a liberator when he entered Pisa at the head of his army that day; the Pisans were in ecstasies at having been freed—or so they believed—from Florence’s hard rule. Rather oddly, the envoy from Florence figured prominently in the festivities and took the opportunity to heap praise on the conqueror from the north. Charles, Savonarola declared, was the liberator whose arrival he had been predicting in his sermons, a messenger sent by God to cleanse Italy—wicked Florence especially, the papacy above all—of the corruption in which it had long been sunk.(...) In this case as always, Alexander was indifferent to criticism of himself personally—it must be noted that even as his condemnations became almost insanely extreme, the friar never accused the pope of having mistresses or children—but the problems created by Savonarola’s preaching were more political than personal, and they were political in two ways. First, Savonarola’s embrace not only of France but of French ambitions in Italy was alarming to the members of the so-called Holy League, originally formed to force Charles to return home and surviving as an instrument for keeping him there. These members wanted Florence to break with France, join them, and become part of the deterrent to a second French invasion. They began to see Savonarola’s removal as the only possible way of making this happen. Second, as Savonarola escalated his rhetoric, he was no longer merely calling Rome an evil place and the pope a bad man but denying the Church’s authority and Alexander’s right to the papal crown. He was proclaiming himself to be subject to no institution and to no one except God. This was more than shockingly bold in the Europe of his time. It was a direct challenge to the established order, a renunciation of that order, and easily seen as an invitation to chaos. Alexander found himself under growing pressure to respond. It came from the princes of Italy and the princes of the Church in equal measure. When on April 7 thousands of people gathered in Florence’s great central piazza to witness what they hoped would be an immolation and perhaps a miracle as well, they found themselves having to listen to a tedious and interminable address in which Savonarola laid down conditions that he insisted must be fulfilled before the ordeal could proceed. He demanded that his surrogate, for example, be allowed to hold in his hands a consecrated communion host. When at length the flames were lit, a spring shower arrived to put them out. That ended it. The dampened crowd dispersed in a mood of surly dissatisfaction. Savonarola returned to his friary with his credibility in tatters. (...) He and his two closest associates were condemned to death by hanging. They died with dignity, and in his final hour Savonarola denied everything that he had earlier confessed. Afterward his body was burned, the charred remains thrown into the River Arno to prevent the collection of relics. His removal had no impact on Florentine policy, which remained openly friendly to France. The people had listened to his words in silent fear, waiting for the fall of the sword of the Lord that hung so threateningly over them. ‘A Dominican friar has so terrified all the Florentines that they are wholly given up to piety,’ the Mantuan envoy had reported sardonically. ‘Three days a week they fast on bread and water, and two more on wine and bread. All the girls and many of the wives have taken refuge in convents, so that only old women are now to be seen on the streets.’(...) God had called upon Savonarola to reform the Church, and he, with crucifix in hand, called upon the Signoria to support him in his mission. He commanded the citizens to fast, to cast aside their showy clothes and ornaments, to sell their jewels and give the money to the poor, to remove silver candlesticks and lavish illuminated books from monasteries and churches. He called upon ‘blessed bands’ of children to march through the streets, their hair cut short, bearing crosses and olive branches, singing hymns and collecting alms for the poor, to enter houses and search out objects of vanity and luxury, to urge their parents to abandon their evil ways and follow the paths of virtue, to report to the authorities all instances of scandalous vice.(...) The pope, slowly abandoning hope that the prior’s wild enthusiasm would sooner or later wear itself out, forbade him to preach anymore. But Savonarola, after instructing one of his disciples to preach in his stead, soon resumed his sermons in the cathedral in Florence. Alexander VI was patient. ‘We are worried about the disturbed state of affairs in Florence, the more so in that it owes its origins to your preaching,’ he wrote to the fiery Dominican. For you predict the future and publicly declare that you do so by the inspiration of the Holy Spirit when you should be reprehending vice and praising virtue. Such prophecies may easily lure the simple-minded away from the path of salvation and the obedience due to the Holy Roman Church. Prophecies like these should not be made when your charge is to forward peace and concord. Moreover, these are not the times for such teachings, which are calculated to produce discord even in times of peace, let alone in times of trouble.(...)In the end he was found guilty of heresy and condemned to death, together with two of his most devoted disciples. Messengers were sent to Rome for permission to carry out the sentence. Alexander VI in return sent commissioners to Florence to review the case. The commissioners, in their turn, ordered that the accused should be tortured once more to extract further admissions. The sentence was then confirmed and orders were given for Savonarola and his two fellow friars to be hanged in chains and burned.
Bankiet Kasztanów
Jak można przeczytać chyba w najbardziej znanym, lecz nieoficjalnym ustępie z dziennika Burcharda, Cesare Borgia miał wydać kolację z udziałem 50 luksusowych prostytutek które musiały zbierać nago rozrzucone po podłodze kasztany. Brytyjski historyk Gerard Noel pisze „ Co się zaś tyczy epizodu z kasztanami, należy go traktować z dużą ostrożnością, gdyż Burchard nie był naocznym świadkiem wydarzeń i nie jest wykluczone, że opowieść zanim dotarła do jego uszu, została przeinaczona i ubarwiona”[2] . Burchard znany jest ze swojego specyficznego opisu świata, jak choćby o życiu pozagrobowym Aleksandra, wyjaśniania naturalnych zjawisk makabrycznym opisem co wpisuje się w jego chorobliwe zainteresowanie czarami i czarnoksięstwem. Właśnie od niego pierwszy raz słyszymy o diabłach widzianych wokół grobu Aleksandra. Minute observers of Lucrezia’s life as they were, none of the four Ferrarese officials in Rome mentioned an extraordinary episode recorded by Burchard, of an orgy which he said took place in the Vatican on 30 October, five days after the Pope and Cesare returned from the tour of inspection of the Borgia fortress of Civita Castellana: On Sunday evening, the last day of October, there took place in the apartments of the Duke Valentino in the Apostolic Palace, a supper, participated in by fifty honest prostitutes of those who are called courtesans. After supper they danced with the servants and others who were there, first clothed, then naked. After supper the lighted candelabra which had been on the table were placed on the floor, and chestnuts thrown among them which the prostitutes had to pick up as they crawled between the candles. The Pope, the Duke and Lucrezia, his sister, were present looking on. At the end they displayed prizes, silk mantles, boots, caps, and other objects which were promised to whomsoever should have made love to those prostitutes the greatest number of times . . . That Cesare did at least give a party that night in the Vatican is attested by another source, the Florentine envoy Pepi, who reported on 4 November that the Pope had not attended mass in St Peter’s or the papal chapel on the days of All Saints’ and All Souls’ because of an indisposition which, he added cautiously in cipher, ‘did not impede him on Sunday night, the vigil of All Saints’, from spending the night until the twelfth hour with the Duke who had brought into the palace that night singers, courtesans, and all the night they spent in pleasures, dancing and laughter...’ Of the two accounts of the notorious ‘Chestnut Supper’, Pepi’s sounds the most plausible. Courtesans of the first rank, like Cesare’s Fiammetta, were an essential part of a lively, informal party in early sixteenth-century Rome; whether Lucrezia was actually there, Pepi does not say. As a Borgia, she was unshockable, and equally loved parties, dancing and singing, as the Ferrarese accounts of finding her worn out by Alexander’s late evenings attest. Hot chestnuts are traditional at that particular time of year but when it comes to nakedness and sexual contests the only witness is Burchard who must have had one eye to the keyhole and the other on posterity. We would have to conclude, if the most vicious gossip were to be believed, that this was the point in her life when Lucrezia’s conduct was sinking to the lowest depths of degradation. According to one famous story, she participated in a Vatican party to which Pope Alexander invited fifty prostitutes who stripped naked and entertained their hosts with lewd gymnastics involving chestnuts, all of this followed by a rollicking orgy. According to another, she and the pope amused themselves one evening by laughingly watching from a Vatican balcony as mares were led into St. Peter’s Square for the purpose of being mounted by a brace of excited stallions. Some of the stories did not find their way into print (and may not have existed) until Alexander, Cesare, and Lucrezia herself were all dead. Some, however, were in circulation not only during her lifetime but while Alexander was negotiating with Ferrara’s duke. They were retailed when not originated by the Borgias’ political enemies, among whom were some of the most influential men of the time, and they spread to every city in Italy. Even when the things being said did not provoke horror or disgust, as the ones alleging incest inevitably did, they raised questions about whether Lucrezia was better than a common whore. (...) Which is hardly surprising. Believing the stories required believing other things as well. It required believing that Pope Alexander would participate in the corruption of a young woman to whom he had become little less than a father and whom he loved as a daughter. This is not impossible, of course. But neither is it consistent with what we know—what we actually know—about Rodrigo Borgia the man. Foremost among Duke Ercole’s agents in Rome was Gian Luca Castellini da Pontremoli, long one of his principal counselors, by 1501 an old and intimate friend. At a point when the negotiation of a marriage contract was nearly complete, Castellini advised Ercole that Lucrezia “is of an incontestable beauty and her manners add to her charm. In a word, she seems so gifted that we cannot and should not suspect her of unseemly behavior but presume, believe and hope that she will always behave well.… Your Highness and Lord Don Alfonso will be well satisfied because, quite apart from her perfect grace in all things, her modesty, affability and propriety, she is a Catholic and shows that she fears God.” Castellini could have had no reason to mislead the duke and would have put much at risk by doing so. And he was in Rome, where he would have had little difficulty in learning the truth if Lucrezia were merely pretending to be modest, affable, and proper et cetera and the rumors about her had a basis in fact. By the end of October, Cesare and his father were back in Rome. Perhaps it was these trips that revitalized Cesare, but he had certainly recovered his spirits by October 31, when he hosted a supper party in his apartments in the Vatican Palace to which he invited his father, his sister, and many friends, along with fifty courtesans. This particularly colourful party was described in detail by Burchard: On Sunday the last day of October 1501 there took place a supper attended also by fifty honest prostitutes, those who are called courtesans. After supper they danced with the servants and others who were there, first clothed, then naked. After supper the lighted candelabra which had been on the table were placed on the floor, and chestnuts thrown among them which the prostitutes had to pick up as they crawled between the candles. The Pope, the Duke and Lucrezia, his sister, were present looking on. At the end they displayed prizes, silk mantles, boots, caps and other objects which were promised to whomsoever should have made love to these prostitutes the greatest number of times. The prizes were distributed to the winners according to the judgement of those present.
Zabójstwo Juana
Ciało wyłowiono nieopodal ogrodu Ascania Sforzy, było pokryte licznymi ranami, od głowy do nóg, a gardło podcięte. Strój miał kompletny a pieniądze w sakiewce. Po głębokości ran wskazywano, że motywem była nienawiść sprawcy. Giermek zmarł od odniesionych ran nie wydając z siebie żadnego zrozumiałego słowa a lista mających motyw zgładzić Juana była imponująco długa. Książę Gandii miał potężnych wrogów w Rzymie jak i Hiszpanii. Kilka dni wcześniej Sforza i Gandia zażarcie pokłócili się o zabójstwo służącego księcia. Niedaleko gdzie znaleziono ciało mieszkał hrabia Antonio Maria della Mirandola, którego córka była pod wpływem uroku Gandii. Plotkowano, że nawet syn Aleksandra Jofre mógł mieć motyw za gdyż mówiono o schadzkach Gandii z bratową. Pierwsze pogłoski o podejrzeniach względem Cesara pojawiły się kilka miesięcy później, w raporcie ambasadora Ferrary dla księcia Ercole. Pisał on: „Znów słyszałem, jak mówiono, że sprawcą śmierci księcia Gandii był kardynał, jego brat”. W tym czasie w Wenecji i Ferrarze schronili się wygnani członkowie rodziny Orsinich oraz były mąż Lukrecji Giovanni Sforza. Większość jak nie całość tych zarzutów była chwytem propagandowym przeciw Borgiom[2]. Aleksander najdłużej kierował swoje podejrzenia w stronę Orsinich, lecz nigdy nie znaleziono winnego i po jakimś czasie zaprzestano dochodzenia. On Wednesday 14 June, exactly one week after his investiture, Juan Gandia disappeared. On the afternoon of that day he had ridden out with Cesare and Cardinal Juan Borgia of Monreale to have supper with Vannozza at her vineyard, or country villa, near Monte San Martino dei Monti. Returning as night was falling, they reached the bridge of Sant’Angelo leading to the Vatican, where Juan told the others that he must leave them as he had to go somewhere alone. (...). He took leave of Cesare and Cardinal Borgia and turned his mule in the direction of the Ghetto. As he did so, a masked man in a black cloak was seen to mount the mule behind him and the two rode off together. (...) By Monday 19 June, Alexander had recovered himself sufficiently to hold a public consistory in which he referred to his son’s death in emotional terms: ‘The Duke of Gandia is dead. His death has given us the greatest sorrow, and no greater pain than this could we suffer, because we loved him above all things, and esteemed not more the papacy nor anything else. Rather, had we seven papacies we would give them all to have the Duke alive again. God has done this perhaps for some sin of ours, and not because he deserved such a cruel death; nor do we know who killed him and threw him into the Tiber.’ Rumours flew around the city as to the author, or authors, of the crime: the names of Giovanni Sforza, Guidobaldo da Montefeltro and Ascanio Sforza were mentioned. Within a week, however, after Alexander had exonerated those named, all inquiries were suspended. It seemed that the Borgias now had a good idea of who was responsible and intended to bide their time to pursue their vendetta. The most likely candidates were the Orsini, whose vendetta with the Borgias went back to the first year of Alexander’s papacy when they had conspired to encircle him by acquiring the castles of Cerveteri and Anguillara; Alexander could not forgive them their desertion to the French at the end of 1494. He had retaliated with his attempt to seize their lands for Gandia in 1496 but the real spark which lit the fuse of Orsini anger was the death of the clan leader, Virginio Orsini, still in prison in Naples for his treachery in 1494, on 13 January 1497, which they held to have been instigated by the Borgias. By the laws of the vendetta, Virginio’s death called for revenge, and how better could his family avenge themselves on Alexander than by engineering the death of his favourite son? As a Venetian source reported at the end of the year: ‘This Pope plotted to ruin the Orsini because the Orsini for sure caused the death of his son the Duke of Gandia.’ The Borgias’ pursuit of the vendetta would be carried out with great subtlety and cruelty by Cesare in the years to come On the evening of June 14, 1497, at a vineyard in Rome, Vannozza Borgia held a going-away party for her son Cesare, who was to depart for his great assignment in Naples within a few days. Juan was among those in attendance, and he was accompanied by a figure in whose company he had been seen repeatedly in recent weeks, a man whose face was concealed behind a mask and whose identity appears to have been unknown to the other party-goers. (Going about masked was somehow not as bizarre a practice in the Italy of the Renaissance as it seems today; it would become almost standard practice for Cesare, especially after his good looks were marred by syphilis.) Late in the evening, as everyone was going home, Juan rode off into the dark streets with his masked companion, the two of them mounted on the same mule with a manservant walking beside. When the three came to a square, Juan told the servant to wait there one hour, and then to go home if his master had not returned. The duke and the masked man then went on their way, the latter to remain a mystery forever, the former never to be seen alive again. (...)Alexander ended his investigation sooner than anyone had expected and forbade further inquiries into Juan’s death. In the fullness of time it would be suggested, and repeated in almost everything written about the Borgias, that he did this upon learning that the murderer was in fact Cesare. This is a logical inference—but only if one begins by assuming Cesare’s guilt. For at least a century now virtually every responsible student of the Borgias has found it impossible to assume anything of the kind. Scholars have concluded instead that Cesare was almost certainly not guilty (certainty being impossible in a matter of this kind). They finally noticed, if belatedly, that in the aftermath of his brother’s death Cesare was never so much as mentioned among the possible suspects, even by the gossips, and that when he began to be mentioned and then declared guilty, this was invariably done by propagandists and sensation-seekers. Cesare had actually stood to gain little or nothing from the murder. Juan was survived by a wife, an infant daughter, and a small son who as third duke of Gandía inherited all of his father’s possessions in Italy as well as Spain. Cesare remained exactly what he had been when Juan was alive: a wealthy and restless young cardinal, ridiculously out of place in the vocation in which he found himself. A few weeks after the murder, on July 1, the Florentine envoy in Rome reported that since Alexander VI no longer showed much interest ‘as to the man guilty of the murder,’ it was ‘held to be certain beyond any doubt that His Holiness has now discovered the truth, and that he thinks of nothing but the way in which he may safely lay hands on the guilty men.’ And later that year, Manfredo Manfredi, the Mantuan ambassador, told the Duke of Ferrara: ‘It seems that, more than ever, the Pope gives signs of blaming the Orsini for the murder of his son; and it is believed that he is disposed to avenge it.’ At the same time, it was reported from Venice: ‘His Holiness intends to ruin the Orsini because they certainly caused the death of his son, the Duke of Gandía.’ Soon after these suspicions were voiced, it became generally accepted in Venice that Cesare, rather than the Orsini, was responsible for the murder. Sancia of Aragon seems to have suspected Cesare, and this was also common gossip in Spain, where both Queen Isabella and Maria Enriquez, Juan’s widow, were inclined to believe that the circulating stories of Cesare’s guilt were probably true. As for Alexander VI’s opinion of the identity of the murderer of his son, the pope did not commit himself, but he did exculpate, for one reason or another, most of those upon whom suspicion had fallen. Among these were Giovanni Sforza and his uncle Ascanio Sforza, who was known to have quarrelled recently with the Duke of Gandía, and Guidobaldo da Montefeltro, the Duke of Urbino, who had fought with Juan against the Orsini but, after being taken prisoner, had been left to languish in prison until ransom was paid by his loyal subjects
Śmierć Aleksandra
Latem 1503 roku było w Rzymie goręcej niż zwykle. Bliskość bagien i brak kanalizacji powodował częste występowanie epidemii. Francesco Fortucci pisał 7 lipca: "Wielu jest tutaj chorych na gorączkę i ludzie masowo umierają". Kilka dni później zanotował: "Wiele osób umiera na gorączkę i mówi się, że są wśród nich przypadki zarazy". Dwudziestego drugiego lipca błagał o pozwolenie na opuszczenie Rzymu. Zwierzchnik florentczyka zmarł kilka tygodni wcześniej na gorączkę a jego zastępca już był poważnie chory. Czasy nie sprzyjały wyjazdowi Aleksandra, francuska armia podążała na południe aby stoczyć bitwę o Neapol. Aleksander wydawał się przygnębiony sytuacją, upominał polityków z którymi pracował "Tak wielu ludzi umiera, powinniśmy poświecić temu więcej uwagi". Piątego sierpnia zmarł z gorączki kardynał Borgia-Lanzol starszy. Tego samego dnia Cesare i Aleksander zjedli kolację w towarzystwie nowego kardynała Adriana Castellesiego w jego winnicy w Monte Mario. Dwunastego sierpnia Cesare i Aleksander zaczęli gorączkować. Aleksandrowi upuszczono krwi, wydawało się, że choroba ustępuje, był w stanie usiąść i przyglądać na grę opiekunów w karty. Czternastego lipca gorączka powróciła z większą mocą, po raz kolejny upuszczono papieżowi krwi. W piątek 18 sierpnia Aleksander w obecności pięciu kardynałów, wyspowiadał się i przyjął Komunię Świętą a spowiednik udzielił mu ostatniego namaszczenia. Około szóstej wieczorem papież stracił przytomność i chwilę później zmarł. (...) Plotka głosi, że miało dojść do otrucia podczas kolacji u kardynała Adriana Castellesiego. Cesare miał przesłać do domu kardynała zatrute wino lecz niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności dostało się ono w ręce niewtajemniczonego służącego. On 11 August, her father had celebrated the eleventh anniversary of his elevation to the papacy but observers noted that he was far from in his usual spirits. He had been greatly depressed by the death on 1 August from fever (probably malaria) of his nephew Cardinal Juan Borgia-Lanzuol, Archbishop of Monreale (known as Juan Borgia ‘the elder’ to distinguish him from his younger brother of the same name). The cardinal had been excessively corpulent and as his funeral procession passed below the windows of the Vatican, Alexander, thinking of his own heavy body, had remarked, ‘This month is fatal for fat men.’ August was indeed a dangerous month to be in Rome – three of Alexander’s predescessors, Calixtus, Pius II and Sixtus IV, had died in the month of August and Innocent VIII at the end of July – and the August of 1503 was exceptionally hot. Alexander had remained in Rome because of the difficulties of the political situation, with Gaeta still holding out and a huge French force nearing Rome. Normally the papal court would have left the city for the cool of the Alban hills and to escape the threat of malaria perniciosa borne by the mosquitoes bred in the swamps of the Roman Campagna and the Tiber itself. The sickness struck without warning, accompanied by vomiting and bouts of fever which could raise a man’s temperature in a few hours to over 106 degrees Fahrenheit. On Saturday 12 August, Alexander was seized with a fit of vomiting and fever; Cesare, who had been planning to leave Rome on the 9th to try to come to terms with the French, fell ill the same day with the same symptoms. (...) ’Two days later he could report only that the Pope seemed better and Cesare worse; the Spaniards had retreated from Gaeta and Cesare’s troops were near Perugia, but there was no news of the French. On 18 August, at the hour of vespers, Alexander died. Fever was rampant in the city and indeed in the Vatican, as was to be expected in Rome at this time of year. Among its victims was one of Alexander’s oldest friends, the elder of the two cardinals named Giovanni Lanzol Borgia. “It is a bad month for us fat people,” the pope ruefully observed as a procession took his cousin’s body to its grave. On August 5 a Vatican regular named Adriano Castelli da Corneto, a onetime secretary to the pope and one of the latest crop of new cardinals, gave a party at his hillside vineyard in Rome. Alexander attended, as did Cesare; probably it was a going away party organized in the latter’s honor. (...) The pope lay in silence after ordering the Vatican barricaded, feeling well enough, after a few days, to sit up and watch some of the cardinals attending him play cards at his bedside. Cesare, by contrast, became so alarmingly feverish that he was stripped naked and lowered into a huge oil jar filled with cold water; his skin was reported to have peeled as a result. He was in a state of delirium when, on the seventeenth, Alexander took such a severe turn for the worse that his physicians were soon declaring him to be beyond hope. After receiving the last rites, he died a solitary death on the night of August 18.(...) From the start and as usual there was much talk of poisoning. Because whenever the Borgias figured in gossip of this kind they were cast as the villains, this time it was necessary to explain how Alexander and Cesare were murderers and victims at the same time. As the most popular account had it, the two of them had intended to murder their host Cardinal Castelli but had somehow lost track of which goblets of wine were safe and ended up inadvertently poisoning themselves. Why had a full week passed before they fell ill? We have encountered this question before, and the answer that has come to be accepted by the whole world. The Borgias not only knew how to brew a poison unavailable to the rest of the world, they could administer it in such ways as to take effect immediately or weeks later. The truth of the matter is obvious and simple. Cardinal Castelli, Pope Alexander, and Cesare were all infected, and the pontiff was killed, by the malaria-bearing mosquitoes of the Tiber valley. It happened in a city notorious for its midsummer epidemics, during an August when even more people than usual were dying. As a priest at the Vatican wrote four days before Alexander’s death, “It is not surprising that His Holiness and His Excellency should be ill, because every single outstanding man in this court is either ill or else sickening, especially those of the palace, owing to the bad condition of the air.” All the recorded symptoms of the two Borgias are consistent with a diagnosis of tertian malarial fever. As for that Borgia poison with its quasi-magical properties, five centuries later the world is still waiting for someone to rediscover it. The weather in Rome that summer of 1503 was unusually hot and humid. Alexander VI had fallen ill in July, and when the Venetian ambassador had visited him in the papal apartments in the Vatican, he had found the pope ‘reclining on a sofa, fully clothed.’ Giustinian reported that Alexander VI ‘received me with good humour, saying that for three days he had been inconvenienced by a slight dysentery but that he hoped it would be nothing serious.’ ‘There are many ill with fever here,’ a Florentine working in Rome wrote that July; ‘and people are dying in great numbers.’ One of the dead was the former Florentine ambassador, whose successor was now gravely ill. Despite his seventy-three years, the pope recovered his health quickly enough but not his normally ebullient demeanour. Alexander VI grew unusually depressed as the daily death toll grew of men, women, and children who had succumbed to the fever – typhoid, typhus, or perhaps malaria – that raged in the city. He admitted as much to Giustinian, to whom he confessed that he was preoccupied with these reports: ‘All these deaths make us fearful and persuade us to take more care of our health.’ On August 1 his nephew Cardinal Juan Borgia died; and as the pope watched the funeral procession pass beneath his window, he remarked, with uncharacteristic mournfulness, ‘This month is fatal for stout men.’ The sultry months of July and August had indeed proved fatal for his five predecessors, Innocent VIII, Sixtus IV, Paul II, Pius II, and the pope’s own uncle Calixtus III. (...) But the pope himself declared that the putrid air in Rome during this intolerable heat wave was probably responsible. Beltrando Costabili, the Ferrarese ambassador in Rome, reported that it was not surprising that the pope and his son had both fallen ill, ‘since all the palace officials are in the same condition because of the unwholesome air here.’(...) By now Alexander VI was in a high fever and was violently sick during the night. He was bled so copiously that Giustinian was shocked to hear of it. Cesare also had been severely bled before being plunged into a bath of ice-cold water, from which he emerged with the skin peeling from his back. Both father and son were still feverish the next morning, so Giustinian was told, the duke ‘more severely with recurrent paroxysms of fever one after the other and strange fits,’ and Giustinian added that Cesare had ‘sent for the doctors who are looking after him and he will not let them leave, and is insistent that his condition must not generally be known.’The following day, Friday, August 18, Alexander VI died(...)
Oskarżenia o kazirodztwo
Lukrecję oskarżano o stosunki kazirodcze z ojcem i braćmi. Opinia taka pojawiła się po oskarżeniach pierwszego męża Lukrecji, Giovanniego Sforzy. Tłem oskarżeń był toczący się rozwód małżonków. Giovanni Sforza znalazł się w patowej sytuacji, w obliczu inwazji wojsk francuskich musiał opowiedzieć się po którejś ze stron. Z urodzenia był kondotierem Mediolanu, przez małżeństwo zaś – kondotierem Neapolu. Aleksander pozwolił mu wybrać po której ze stron chce walczyć, traktował też zięcia z podejrzliwością. Giovanni czuł się znacznie bezpieczniej w Pesaro niż w Rzymie, gdzie się udał, zaś do żony wysłał list w którym prosił aby do niego dołączyła. Lukrecję która wraz ze szwagierką Sancją była ikoną rzymskiej mody, nudził prowincjonalizm w Pesaro. Wraz z wyjazdem Sforzy podążało postępowanie rozwodowe. Rzym obiegły liczne opowieści o kazirodczym związku Lukrecji z Aleksandrem, który pragną jej rozwodu aby mieć ją tylko dla siebie. W ten sposób zrodził się jeden z wymyślonych wątków mitu Borgiów[2]. Papieski wysłannik przedstawił dwie możliwe drogi postępowania rozwodowego, poprzez unieważnienie bądź z powodu nieskonsumowania związku. Tylko druga opcja miała możliwość powodzenia w sądzie. Giovanniemu nie zostało nic innego jak publicznie upokorzyć się przed światem przyznając do impotencji seksualnej. Sforza’s allegation that Alexander had taken Lucrezia from him to sleep with her himself became common currency. It may even be that he believed it. The closeness of the Borgias made the accusation of incest feasible; even Juan Gandia had been charged with sleeping with his sister. Both Alexander and Cesare loved Lucrezia deeply: in fact it seems that she was the only woman whom Cesare ever cared for.(...) Lucrezia had loved her brother passionately: whether their relations had ever been incestuous or not, he was part of her and no man could ever replace him. In her anguish she turned for solace to the other two men in her life: her husband, Alfonso, and her lover, Francesco Gonzaga. Bembo, probably aware by the autumn of 1505, when he had last written to her, of her relationship with Gonzaga and of Alfonso’s hostility, had removed himself to the court of Urbino. Lucrezia’s dealings with men were as deft as the neat steps with which she executed the complicated choreography of the torch dance. She managed to keep the affection and respect of her husband while retaining the lifelong love of Gonzaga under the most difficult and dangerous circumstances, seemingly occupying a special place in the hearts of two men who were not generally known for their respect for women. When the lawyers replied that this was an unpromising way of approaching the question, the Borgias decided to claim instead that the marriage had never been consummated because Sforza was impotent. The beauty of this approach was that it entailed an official confirmation of Lucrezia’s virginity, thereby fully restoring her value on the marriage market. The drawback was that it required Sforza to confess to something that any man would have found humiliating. He reacted in almost hysterical terms, pointing out that his first wife had died in childbirth and complaining that Alexander wanted to end the marriage in order to have Lucrezia for himself. Thus was born the immortal legend of incest among the Borgias, with Lucrezia at its center. The story would expand over the centuries until Lucrezia was an international institution, a universal symbol of evil, not only a sexual wanton but a serial murderer, a poisoner of the most exquisite skill. In fact she was never anything of the kind. At first it had been thought that since Lucrezia’s first betrothal to Gasparo di Procida, the Count of Aversa, had not been formally dissolved at the time of her marriage to Sforza, it would be possible to use these grounds to claim that the marriage was invalid. But this weak excuse proved unacceptable to the wily lawyers involved in the case. So it was decided instead to argue that the marriage, which had taken place in 1493 when Lucrezia was just thirteen years old, had never been consummated, thus leaving her a virgin and free to take another husband more to her father’s political taste. Lucrezia duly signed a declaration to the effect that ‘after three years of marriage . . . without sexual relations or carnal knowledge, she was prepared to swear on oath to this and to submit herself to the examination of midwives.’ Alexander VI now insisted that Giovanni make a public declaration that he was impotent, a humiliating prospect and a cruel one. The unfortunate Giovanni was understandably furious, dismissing the allegation as absurd. He was far from impotent, he protested; he had, he insisted, made love to his wife on countless occasions. Moreover, he pointed out that his first wife had died in the course of giving birth to their child. Finally he approached his uncle Ludovico Sforza for help, but the duke did not take him seriously. He suggested Giovanni should prove his virility with Lucrezia, somewhere outside Rome, with witnesses who could observe the event; or a public demonstration could be arranged with some complaisant lady in Milan, with the papal legate, the cardinal of Monreale, who was one of Alexander VI’s nephews, as a witness. Giovanni now declared that the pope wanted to get him out of the way so that he could enjoy his daughter’s body more conveniently himself. Moreover, he hinted that while he had not been allowed to share a bed with Lucrezia, now aged seventeen, both her father and her brother Cesare had done so. The rumours of incest, a sin as offensive then as it is now, spread like wildfire through Rome and all of Italy. Born out of Giovanni’s desire for revenge on the family who were taunting him so unfairly, the story stuck.
Pedro Calderon
Po dwóch latach od rozwodu, plotkę o kazirodztwie spotęgowała pogłoska o domniemanej ciąży Lukrecji. Ojcem nieślubnego dziecka miał być Pedro Calderon (Perotto)którego zwłoki – jak zanotował Burchard – znaleziono w Tybrze. „gdzie nie znalazł się z własnej woli”. Perotta miał zabić Cesare któremu siostra miał również użyczać swojego ciała a motywem była zaborczość brata. Mówiono, że Cesare gonił Perotta ze sztyletem w ręku po papieskich pokojach aż ten wpadł na Aleksandra. Wtedy Cesare kilkakrotnie ugodził nieszczęśnika sztyletem aż krew Perotta trysnęła zalewając twarz papieża i papieskie szaty. Ta fascynująca opowieść nie jest podparta faktami[2]. Rodzina Borgiów znana była z tego, że uznawała i troszczyła się o wszystkie swoje nieślubne dzieci a brak późniejszych wzmianek o nieślubnym dziecku byłby zdumiewający. Na przykładzie tego morderstwa tworzono wieloaspektowe kompilacje z rozbieżnych relacji. Autor obelżywego Listu do Silvia Savellego twierdził, że Perotto oddał ducha w Watykanie. Poggia, sekretarz władcy Bolonii Bentivoglia twierdzi, że Perotto nie zmarł w Watykanie tylko w wiezieniu a Burchard, że został utopiony w Tybrze. W późniejszej historiografii możemy dowiedzieć się, że Perotta aresztowano, a z wiezienia przywieziono do Watykanu, gdzie zmarł w ramionach Aleksandra. Następnie ciało wrzucono do Tybru z którego wyłowili go ci sami ludzie którzy go tam wrzucili. (...) W 1501 roku pojawił się najbardziej tajemniczy członek rodziny Borgiów – Giovanni, znany jako Infans Romanus. Przypuszczano, że jest on dzieckiem Cesarego co papież potwierdził bullą z 1501 roku. Istniała również druga bulla nie podana do wiadomości publicznej z tego samego roku, która wymieniała Aleksandra jako ojca chłopca. Tajemnicza tożsamość matki sprawiła, że powstały plotki jakoby była nią Lukrecja. Od 1503 roku mieszkał w Neapolu razem z córką papieża, Tam uważany był za przyrodniego brata Lukrecji i tak traktowany. Within months of the divorce Lucrezia was involved in further sexual scandal. On 14 February 1498, the body of Pedro Calderon, known as Perotto, a handsome young Spaniard who served in the Pope’s chamber, was discovered in the Tiber. According to Burchard who in his position as papal master of ceremonies was well up in palace gossip, on the night of the 8th Perotto ‘fell, not of his own will, into the Tiber . . . of which there is much said in the city’. And according to Marin Sanudo, the drowned body of Pantasilea, one of Lucrezia’s women, was found with him. It seems likely that Cesare had them both killed for reasons intimately connected with Lucrezia, who was almost certainly having an affair with Perotto. Knowledge of this affair may well have been a reason for her seclusion in San Sisto at a time when her divorce from Sforza was being planned by Alexander and Cesare in June the previous year. Shortly before the discovery of Perotto’s body in February 1498, Cristoforo Poggio, agent of the Bentivoglio family of Bologna, reported that Perotto had vanished mysteriously and was thought to be in prison ‘for having got His Holiness’s daughter, Lucrezia, with child’.1 In March 1498, a report by the Ferrarese envoy to Duke Ercole alleged that Lucrezia had given birth to a child. Since at that very moment negotiations for a second marriage for Lucrezia were going on, Cesare had every reason to remove any evidence of misconduct on his sister’s part by avenging himself on Perotto. Nothing and no one would be allowed to come in the way of his plans for Lucrezia which were so closely allied with his own. The whole mysterious affair was complicated by the birth of a boy at around the same time. This was the notorious Giovanni Borgia, known as the ‘Infans Romanus’, who was certainly Alexander’s child. Although his paternity was at first attributed to Cesare, Alexander later admitted it in a secret Bull of September 1502. The timing of the birth, however, led people to believe that he was Lucrezia’s son, even, some said, fathered by the Pope. The fact that years later he was welcomed and well treated by the family of Lucrezia’s third husband where he was known as her half-brother, makes these rumours unlikely. What happened to Lucrezia’s child, if child there was – and the murders of Perotto and Pantasilea tend to support such a supposition – has never been revealed. It may, given Lucrezia’s later history of difficult pregnancies, have died at or soon after birth. (...) Giovanni Borgia: known as the ‘Infans Romanus’, illegitimate son of Alexander VI and a Roman woman and therefore Lucrezia’s half-brother. Often reputed to be the product of an incestuous relationship between Lucrezia and her father, a rumour which was almost certainly unfounded. But suddenly new problems loomed—rumors that threatened to plunge her into irreversible disgrace. The gossips of Rome were saying that, in appearing at the Vatican, Lucrezia had been dressed in such a way as to conceal pregnancy. That her pregnancy was the result of a love affair with a young Spaniard named Pedro Calderón, a Vatican chamberlain. And that the two had become involved when Calderón (also referred to in various accounts as Pedro Caldes, and as Perotto or Pierotto) was employed as Pope Alexander’s courier, carrying messages to and from Lucrezia when she was living at the convent of San Sisto.What makes this episode impossible to dismiss out of hand is the macabre fact that in February 1498, two months after the annulment, Calderón’s decomposing body, bound hand and foot, was pulled out of the Tiber. In the most colorful account of what had been going on, found in a report by the Venetian ambassador, Calderón had not been drowned but stabbed to death. By none other than Cardinal Cesare Borgia personally. After fleeing in terror to Pope Alexander, who was spattered with blood when the furious Cesare ran Calderón through with his sword. It is not easy to know what to make of this, and the varying opinions of writers across the centuries are so contradictory that they simply compound the uncertainty. Suffice it to say here that, judged against Lucrezia’s whole life story, the pregnancy seems highly improbable, the story about how Cesare supposedly murdered her lover in the presence of the pope extremely so.(...) A mysterious little character who had been christened Giovanni Borgia but would be known ever after as the Infant of Rome became duke of Nepi. Perhaps three years old at the time of his elevation to the highest noble rank, recently legitimatized by papal decree, this child was variously rumored to be Alexander’s, or Lucrezia’s, or Alexander and Lucrezia’s, even Alexander and Lucrezia and Cesare’s. It is not absolutely impossible that he was the illegitimate child that Lucrezia was rumored to have given birth to after the end of her marriage to Giovanni Sforza. His origins have never been uncovered, but the most reasonable guess is that he was a bastard of Cesare’s by a woman whose name is lost to history. She was, in fact, by this time, six months pregnant, though her ladies-in-waiting had dressed her carefully, to ensure that there were no visible signs of her condition. In the convent of San Sisto, while her husband was being pressed to sign the required admission of his impotence, Lucrezia had received regular visits from a good-looking young Spaniard, a valet in her father’s service, one Pedro Calderon, to whom she seems to have become passionately attached; and on March 15, 1498, according to the reports of the Ferrarese ambassador in Venice, she gave birth to a boy. When Cesare heard of Calderon’s guilt, so it was rumoured, he was determined to punish the valet for what he took to be his intolerable presumption. Finding him one day near Lucrezia’s room in the Vatican, after her return from the convent, he rushed at the man, brandishing his sword. Calderon ran away, seeking to escape the violent Cesare by throwing himself into the arms of Alexander VI, who threw his papal robe about the young man. But Cesare slashed at him with his sword, splashing his father’s robes with blood. A month before the boy was born, the body of Calderon was fished out of the Tiber, together with that of Lucrezia’s maid, Pantiselia. As the papal master of ceremonies Johannes Burchard recorded, he ‘fell, not of his own free will, into the Tiber and was fished up today in that river.’ Lucrezia’s baby seems to have been stillborn or to have died soon after birth, in what would become a sad and familiar end to her pregnancies.
Śmierć Alfonsa
Kolejną zagadkową śmiercią o którą posądzono Cesara było odejście z tego świata męża i jednocześnie największej miłości Lukrecji, Alfonsa. Wieczorem 15 lipca 1500 roku, Alfonso odwiedzał chorego Aleksandra, po wyjściu od niego został napadnięty przez bandę opryszków. Na pomoc Alfonsowi rzuciło się dwóch odważnych przechodniów odpędzając napastników. Zaciągnęli go również do bezpiecznego Watykanu gdzie zajęły się nim Lukrecja i Sancja. Powiadomiony o incydencie król Neapolu Federigo niezwłocznie przysłał swojego lekarza. Pojawiło się wiele spekulacji, opinia publiczna skłania się obwiniać Orsinich z dwóch powodów. Alfons był dobrym przyjacielem Collonów w których zamku mieszkał zeszłego roku a Lukrecja z ramienia Borgiów wkraczała na posiadłości Orsinich. Alfons powoli wracał do zdrowia a jego pokoje były strzeżone na rozkaz Aleksandra przez straże a Cesare zadbał o dodatkowe środki ostrożności. Cesare zapytany o zarzut targnięcia się na życie Alfonsa stwierdził: „Nie skrzywdziłem księcia, lecz gdybym to zrobił, oznaczałoby to, że sobie na to zasłużył”. Doniesiono o kłótni pomiędzy Cesarem i Alfonsem podczas podczas odwiedzin u chorego księcia, w której Cesare miał grozić Alfonsowi, że „to co nie stało się w południe, może zdarzyć się o północy”. Ponoć po tej kłótni Alfons był coraz bardziej przekonany, że za zamachem na jego życie stał Cesare. Mamy dwie sprzeczne relacje późniejszych wydarzeń. Jedna mówi, że stan zdrowia Alfonsa pogorszył się i zmarł z powodu odniesionych ran. Druga relacja donosi, że Alfonso dostrzegł przez okno Cesara spacerującego po ogrodzie i strzelił do niego z kuszy, chybił. Jeden z oficerów Cesara Michele Corella (znany jako Don Michelotto) wdarł się do komnaty Alfonsa twierdząc, że Cesare kazał mu znaleźć osobę która wypuściła bełt. Podobno Don Michelotto siłą wyprosił panie z pokoju i własnoręcznie udusił Alfonsa. Burchard pisał: Do Sant'Angelo przyprowadzono lekarza zmarłego księcia i pewnego garbusa. Zostali przepytani przez śledczych, lecz wkrótce ich zwolniono, gdyż człowiek który to zrobił, był dobrze znany, nie poniósł jednak kary”. Tym sposobem zła sława zabójcy przylgnęła do Cesarea choć nie ma pewności czy rzeczywiści to on stał za śmiercią Alfonsa ani czy za dwoma napadami na księcia stała jedna osoba. Król Neapolu Federigo z pewnością powiadomiony przez swojego lekarza o kulisach śmierci młodego księcia milczy. Żona Lukrecja i siostra Sancia które były najbliżej księcia, również. Co nie zmienia faktu, że Cesare byłby zdolny zabić swojego szwagra. Nie ulega wątpliwości, że sława zabójcy wyrządziła ogromną szkodę polityczną Cesaremu. Alfonso’s former tutor, Raphael Brandolinus Lippi, who received a stipend from the papal court, wrote to Ferrara on the day following the attack: ‘Whose was the hand behind the assassins is still unknown. I will not, however, repeat which names are being voiced, because it is grave and perilous to entrust it to a letter.’ One name, however, was being voiced within twenty-four hours of the attempt on Bisceglie – that of Cesare. On 16 July, Vincenzo Calmeta, poet and papal secretary, wrote his former patroness, the Duchess of Urbino, a detailed account of it, ending: ‘Who may have ordered this thing to be done, everyone thinks to be the Duke Valentino.’ Alfonso’s wounds should not prove fatal, he said, adding significantly, ‘if some new accident does not intervene’. Others saw the hand of the Orsini in the affair, since Alfonso was in league with the pro-Neapolitan Colonna. Although the Orsini were the most likely authors, or rather bunglers, of the assassination attempt, it is feasible to consider that Cesare might have had foreknowledge of it – he had his own reasons for wishing his brother-in-law out of the way – and he, rather than the Orsini, would have had intimate information as to Alfonso’s movements. He is reported to have said: ‘I did not wound the Duke, but if I had, it would have been no more than he deserved.’ The one factor which might be seen to exculpate him from the actual planning of the attack was the bungling of its execution: his own henchmen never failed to carry out his orders, as events were soon to show. Lucrezia and, apparently Alexander, were taking no chances. Only the doctor sent by the King of Naples was allowed to attend Alfonso while Lucrezia prepared his food herself for fear of poison. On 18 August, almost exactly a month after the attack, Alfonso, much recovered, was sitting up in his bed in his room in the Torre Borgia, talking and laughing with his wife, his sister, his uncle and the envoy, when sudden violence erupted. According to Brandolinus:

. . . there burst into the chamber Michelotto [Miguel da Corella] most sinister minister of Cesare Valentino; he seized by force Alfonso’s uncle and the royal envoy [of Naples], and having bound their hands behind their backs, consigned them to armed men who stood behind the door, to lead them to prison(...) This time there was no doubt as to who had ordered the crime: Michelotto, an illegitimate son of the Count of Corella and a close confidant of Cesare, was well known to be Cesare’s ‘executioner’. (...) Thus Cesare saw Alfonso as a threat to himself which must be eliminated and, in the political context of a French campaign against Naples, as an embarrassment whose removal would be an advantage. He may well initially have made use of the Orsini to attack Alfonso and, when they bungled it, waited to see if his brother-in-law would die of his wounds. When it became obvious that Alfonso was recovering, Cesare took direct and brutal steps to finish him off.

Rome boiled with speculation about whose work the attack had been, and why. This time Cesare came under suspicion almost immediately. Apparently there had been bad blood between him and Bisceglie; this would have been nearly unavoidable as Cesare and Alexander allowed their old friendship with Naples and Spain to cool and drew close to France instead. The grapevine continued to hum with whispers about how, with Louis XII’s army likely to be moving on Naples soon, Bisceglie’s connection to the Borgias had become tiresomely inconvenient. Learning of this talk, Cesare declared cryptically that “I did not wound the duke, but if I had it would have been no more than he deserved.” Evidently Bisceglie himself believed Cesare to be guilty, though suspicion also focused, as at the time of Juan Borgia’s murder, on the Orsini. It was said that Bisceglie, in league with his family’s longtime allies the Colonna, had been plotting against the Orsini. This is no less plausible than any number of rival theories, including the one that had Cesare ordering the attack out of fear that Lucrezia’s happy marriage, and Alexander’s devotion to Lucrezia, would deter the pontiff from breaking with Naples. Or the suggestion that it was Bisceglie who had blocked Cesare from making Carlotta of Naples his wife, thereby incurring his hatred. What happened next was even more shocking but considerably less mysterious. On August 18 Lucrezia, Sancia, and Bisceglie’s visiting mother briefly left the convalescing duke alone, either to attend to some matter of household business or because someone—possibly Cesare—had called them away. Upon returning and finding the door blocked by armed men, the women ran to the pope for help. When at last they were admitted to Bisceglie’s bedchamber, they found him dead, strangled, it would be said, by a Spanish soldier named Miguel de Corella—Michelotto to the Italians, a longtime friend of Cesare’s but just now coming to prominence as his most trusted and devoted lieutenant. No reason has ever emerged for thinking this account of the crime to be untrue. Questions, however, remain. Why would Cesare have been so open in arranging the murder, in broad daylight and without any attempt at secrecy, of the husband of the sister whom, as his subsequent conduct would make it impossible to doubt, he loved more than anyone else? And does his responsibility for the murder mean that he must also have been responsible for the night attack on Bisceglie more than a month earlier?The search for answers has always been impeded by rumor and uncertainty—by reports, for example, that not long before the murder Bisceglie had gone for a walk in the papal gardens, seen the brother-in-law who he believed had tried to have him butchered, fired off a bolt from a crossbow in an impulsive attempt at revenge, and sent Cesare into a murderous rage by doing so. Among students of the Borgia story are some who find it impossible to believe that Cesare had anything to do with the first attempt on Bisceglie’s life, others who find it impossible to believe that he did not. As for the strangling, here it is depicted as a cold-blooded act of political calculation, there as a crime of blind passion. When everything known about Cesare is taken into account, it would appear more characteristic of him to have killed for a purpose than to have been carried away by a momentary surge of wrath. Still, as noted earlier, he was young and capable of impulsive behavior. The deepest mystery of all, assuming as we must that Cesare did have Bisceglie killed, is how his relationship with Lucrezia was not destroyed Some two weeks later, on the evening of July 15, 1500, Alfonso of Aragon went to the Vatican to dine with the pope; after what seems to have been a pleasant evening, he took his leave of his fellow guests to walk the short distance home to the palace of Santa Maria in Portico just across the piazza of St Peter’s, accompanied by a gentleman of his household, Tomaso Albanese, and a groom. As they passed by the basilica, a number of men, apparently sleeping on the flight of great ceremonial steps, roused from their ‘slumbers,’ rose to their feet, and suddenly fell upon Alfonso, stabbing him with their daggers. They would have carried him off to their tethered horses had not his companions rushed to his aid and dragged him away to the safety of the Vatican.(...) It was generally supposed that the instigator of the attack was Cesare Borgia. The pope was inclined to agree: at least, he told the Venetian ambassador that if Cesare had, indeed, been responsible for the attack, Alfonso thoroughly deserved it. Alfonso himself clearly had no doubts as to who was responsible, and he was only too ready to avenge this vicious attack on his person. When he caught sight of Cesare one day in the gardens below his bedroom window, he picked up a crossbow and shot a bolt that only narrowly missed its target. On August 18 Alfonso, still in bed but much recovered, together with his wife and his sister, was enjoying the company of his uncle and the Neapolitan ambassador, when a party of armed men, led by Miguel de Corella, Cesare’s trusted Spanish lieutenant and known by some as his ‘executioner,’ rushed into the room, claiming that they had orders to arrest the visitors. There had been a plot, Corella announced: Cesare Borgia’s life had been threatened. Lucrezia and Sancia protested – they themselves had not been warned of any such plot; the officer must have written authority before they could allow any member of their patient’s household to be taken away. Possibly he had mistaken his orders, Corella replied; and he suggested that the two ladies should go to the pope and ask him to confirm that the envoy was to be arrested. So the two young women left for the pope’s apartments; and when they returned, they found the door of Alfonso’s room locked against them. There had been an accident, they were told; the duke had tripped and fallen; his wounds had reopened; regrettably he was dead. Burchard reported, succinctly, that he had been ‘strangled in his bed.’

Noel-plagiator

[edytuj kod]

Jeszcze odnośnie relacji między książkami Cawthorne'a (1996) i Noela (2006). Może i Noelowi nie zarzucono dotąd plagiatu, ale poniższe porównanie polskich przekładów chyba mówi samo za siebie i nie wymaga dodatowych komentarzy:

Cawthorne (1996, cyt. za [1]) Noel (2006, cyt. za polskim przekładem Wyd. Amber z 2007)
Sykstus był biseksualistą, a najprawdopodobniej dopuścił się też kazirodztwa. Zgodnie z niepisanym zwyczajem sześciu swych bliskich krewnych – „Bratanków”, czyli mówiąc wprost synów z nieprawego łoża – uczynił kardynałami. Dwóch urodziwych ,młodych „bratanków”, Pietro Riario – jak powiadano syn Sykstusa z własną siostrą – i Giuliano della Rovere, służyło także jako „narzędzia do zaznawania jego niesławnej przyjemności”. Wszystkie źródła donoszą, że Riario był czarujący i dowcipny a Sykstus uczynił go milionerem poprzez plądrowanie papieskiego skarbca. W końcu w 1474 roku hulaszcze życie zabiło Riario, Giuliano został zaś z czasem papieżem Juliuszem II (1503-1513). Sykstus przyzwalał także i innym na zaznanie chwili przyjemności. Według pewnego kronikarza owych czasów: „Już tylko przytoczony najobrzydliwszy czyn wystarczyłby, by uczynić pamięć o Sykstusie IV niesławną na wieki: oto pewna rodzina kardynała z kościoła św. Łucji zwróciła się do niego z prośbą o wyrażenie zgody na popełnienie pederastii podczas trzech najgorętszych miesięcy w roku – w czerwcu, lipcu i w sierpniu – na co papież napisał pod petycją: „Niech się stanie to co się uprasza”. (str. 73-74) Sam Sykstus IV był biseksualistą, nieobce mu było również kazirodztwo. Miał kilku "bratanków i siostrzeńców", czy też synów z nieprawego łoża, których uczynił kardynałami. Dwócz z owych pięknych krewniaków - Pietro Riario (najprawdopodobniej syn Sykstusa z własną siostrą) i Giuliano della Rovere - także było "instrumentami jego haniebnej rozkoszy". Podczas gdy Giuliano ostatcznie sam został papieżem Juliuszem II, Riario zakończył życie w młodym wieku, ponieważ "uległ swej rozpuście". Był czarujący i błyskotliwy, a Sykstus uczynił go niewiarygodnie bogatym, ograbiając w tym celu skarbiec papieski. Ilustracją działań papieża może być relacja pewnego anonimowego, acz często cytowego kronikarza owych czasów: "Rodzina kard. S. Lucia przedłożyła mu prośbę, aby można było oddawać się sodomii w casie trzech najgorętszych miesięcy, na co papież napisał u dołu petycji "niech będzie jak proszą" (str. 61)
Działania sądowe w typowej sprawie zostały opisane w klasycznym dziele Henry’ego Charlesa Lea History of the Inquistition of Spain.(Historia Inkwizycji w Hiszpanii). Autor opowiada tam o młodej ciężarnej kobiecie Elvirze del Campo, aresztowanej pod zarzutem, iż jest „krypto – Żydówką”. Już w więzieniu urodziła dziecko, po czym w następnym roku doprowadzono ją przed oblicze trybunału w Toledo. Świadkami zeznającymi przeciwko niej były dwie pracownice, które mieszkały w jej domu. Zgodnie oświadczyły, że nie spożywała wieprzowiny i w sobotę zmieniała swą bieliznę. Za doniesienie Inkwizycji o tak wielce podejrzanym zachowaniu nagrodzono je trzyletnim odpustem. Elwira próbowała jeszcze udowodnić swa niewinność. Zapewniała, że jest chrześcijanką, podobnie zresztą jak jej mąż i ojciec. Jedynie jej matka mogła mieć żydowskich przodków. A co do wieprzowiny, to od ukończenia jedenastego roku życia po prostu zaprzestała jej spożywania, ponieważ nie lubiła smaku tego mięsa. Wyznała również, że to matka nauczyła ją zmieniać bieliznę w sobotę i nie dostrzegała w tym żadnego religijnego podtekstu. Trybunał ostrzegł ją, że w przypadku nie wyjaśnienia całej prawdy czekają ją tortury. Ona jednak nie miała nic do dodania. W związku z tym zdarto z niej odzienie, a ręce związano. Potem zaczęto coraz mocniej skręcać powróz. Elwira zaczęła krzyczeć obawiając się złamania kości. Za szesnastym obrotem dal się słyszeć trzask. Następnie przywiązano ja do stołu z rozciągniętymi na nim zaostrzonymi prętami. Ponownie rozpoczęto zaciskanie krępującego ją powrozu. W agonii i desperacji Elwira wykrzyknęła, że przyznaje się do złamania prawa. Jakiego prawa? – spytano. Gdy nie umiała dokładnie określić, które boskie prawo złamała, do jej gardła wciśnięto za pomocą pręta kawałek materiału i rozpoczęto torturę wodną. Po zakończeniu tej katorgi Elwira nie była w stanie wydobyć z siebie głosu, dlatego też przesłuchania zawieszono na cztery dni, podczas których trzymano ją w odosobnieniu. Wraz z rozpoczęciem następnej sesji błagała jedynie o przykrycie jej nagości, zanim całkowicie się załamała. W końcu przyznała, że jest Żydówką i błagała o litość. Sędziowie okazali łaskę. Skonfiskowali jej dobytek i skazali ją na dalsze trzy lata wiezienia. Wprawdzie uwolniono ja po sześciu miesiącach, ale była już wtedy ciężko chora. Nie ma natomiast wzmianek o tym, co się stało z jej dzieckiem.


(str. 74-75)

W klasycznej History of the Inquisition of Spain pióra Henry Charlesa Lea znajdujemy opis typowego przypadku. Ciężarna młoda kobieta została oskarżona to, że jest "krypto-Żydówką". W więzieniu urodziła dziecko, zanim jeszcze stanęła przed trybunałem w Toledo. Przeciwko niej świadczyli dwaj robotnicy, którzy wynajmowali u niej mieszkanie. Twierdzili, że owa kobieta nie je wieprzowiny i zmienia bieliznę w sobotę.Za doniesienie na nią do inkwizycji zostali nagrodzeni trzyletnim odpustem.

Kobieta nazywała się Elvira del Campo. Gwałtowien protestowała przeciwko tym oskarżeniom i utrzymywała, że jest niewinna. Stanowczo twierdziła że jest chrześcijanką. Jej ojciec był chrześcijaninem, aczkolwiek jej matka rzeczywiście miała jakichś żydowskich przodków. W wieku 11 lat przestała jeść wieprzowinę, bo po niej choruje. Matka nauczyła ją zmieniać bielizę w każdą sobotę, ale nawyk ten nie wiąże się z jej wyznaniem. Mimo że trybunał ostrzegł ją, że jeśli nie powie prawdy, będzie poddana torturom, nie była w stanie nic dodać do swoich zaprzeczeń. Rozebrano ją więc do naga a ręce związano. Powróz zaciśnięto tak mocno, że w końcu zaczęła krzyczeć, iż łamie jej ręce. Po szesnastym obrocie pękł.

Potem została przywiązana do stołu, którego blat najeżony był zaostrzonymi metalowymi kolcami. Krępujące kbietę sznury stopniowo przyciskały ją coraz mocniej do blatu, aż w desperacjiprzyznała się, że złamała prawo. Zapytano ją więc "Jaki prawo?" Nie była w stanie wymyślić żadnego boskiego prawa które by złamała, wobec czego wciśnięto jej do przełyku kawał szmaty z prętem i rozpoczęła się tortura wody. Po jej zakończeniu kobieta nie była w stanie mówić, więc zawieszono jej torturowanie na cztery dni, a spędziła ten czas w izolacji więziennej.

Gdy zaczęła się kolejna sesja tortur, kobieta była już tylko w stanie błagać, by okryto jej nagość, po czym całkowicie się załamała. W końcu przyznała się, ze jest Żydówką i błagała o litość. Sędziowie uwzgędnili jej prośbę, przynajmniej w kwestii zaprzestania tortur. Skonfiskowali jej cały majątek i skazali na kolejne trzy lata więzienia. Została wprawdzie zwolniona po pół roku, ale oszalała. Nie ma żadnej wzmianki o losach dziecka.
(str. 64)

Ówcześni autorzy zaświadczają, że był „zagorzałym pederastą”. A według XVII-wiecznego traktatu. „człowiek ten, obok wielu innych przewinień, nadużył też zaufania dwóch młodych dżentelmenów”. Zapewne byli to szlachcice, „których królowa Francji Anna wysłała do kardynała Nantz – Roberta, by tam zostali odpowiednio poinstruowani”. Autor nie wspomina wprawdzie, na czym ów instruktaż miał polegać, ale ich życiorys jasno sugeruje, że nie miał zawierać „tego aktu”.

Juliuszowi II przypisuje się także uwiedzenie pewnego niemieckiego młodzieńca. Podbój ten upamiętnia nawet wers:

Cnotliwy Niemiec był w Rzymie krótko, Lecz wrócił stamtąd prostytutką.

Papież ów był nad wyraz liberalny, kiedy chodziło o zaspokajanie pewnych ludzkich słabości. W bulli ogłoszonej 2 lipca 1510 roku obwieścił wręcz o założeniu domu publicznego, gdzie młode kobiety mogły oferować swe usługi. Także i kolejni papieże, Leon X i Klemens VII, przymykali oko na istnienie owego przybytku, pod takim wszakże warunkiem, że jedna czwarta dóbr i dobytku pracujących tam kurtyzan po ich śmierci przechodziła na własność zakonnic ze św. Marii Magdaleny. Poza tym Juliusz udzielił angielskiemu królowi Henrykowi VIII dyspensy, która umożliwiała mu poślubienie Katarzyny Aragońskiej – wdowy po jego bracie Arturze.

Głównym zainteresowaniem Juliusza nie była jednak ani religia, ani sztuka, ani nawet seks, ale wojaczka. Wbrew prawu kanonicznemu zakładał zbroję i ruszał konno w bój na czele papieskiej armii. Podczas odbijania Mirandoli od Francuzów przedarł się przez tuzin okopów i w pełnej zbroi wkroczył do miasta przez wyłom w murze. Przejmując miasto w imię Chrystusa wzniósł krzyk: „Zobaczymy, kto ma większe kule, król Francji, czy też papież”. W języku włoskim nie ma wątpliwości, że w tym wypadku nie chodzi wcale o kule armatnie.
(str. 103)

Współcześni uważali Juliusza II za "wielkiego sodomitę". Według pewnego XVII-wiecznego traktatu, "ten człowiek wykorzystał seksualnie dwóch młodych szlachciców, oprócz wielu innych". Wspomnianmi tu mężczyznami byli dwaj szlachetni młodzieńcy, "których Anna, królowa Frncji, posłała Robertowi, kardynałowi Nantes, na nauki". Nauk zaczął udzielać im sam papież, dołączywszy "ów akt" do ich życiorysów. Juliusz II był też nader liberalny wobec przyjemności innych ludzi. Jego bulla papieska 2 lipca 1510 roku ustanawia dom publiczny, w którym młode kobiety mogły bez przeszkód uprawiać swoje rzemiosło. Leon X i Klemens VII także przystali na istnienie w Watykanie tej instytucji pod warunkiem wszakże, że czwarta część dobytku kurtyzan tam zatrudnionych po ich śmierci przechodzić będzie na własność zakonnic z klasztoru Sante-Marie-Madeleine.

Gównym obiektem zainteresowania Juliusza nie były jednak ani religia, ani sztuka, ani seks. Była nim wojna. Co więcej, wojna dla samej radości wojowania, a nie dla wynikajacych z niej zdobyczy, jakw wypadku Borgiów. (...) Wbrew prawu kanoniczneu Juliusz przywdzał zbroję i dosiadłszy rumaka, ruszył w bój na czele swojej armii. Gdy jego oddziały wyparły Francuzów z Mirandoli, mozolnie przedzierał się po zamarzniętych rowach obronnych i przez wyłom w murze w pełnym rynsztunku. Przejmując miasto w imię Chrystusa, zawołał: "Zobaczymy, kto ma większe kule, król Francji czy papeż!" I nie chodziło mu bynajmniej o kule armatnie.
(str. 211-212)

W celu zgromadzenia odpowiednich funduszy na nowy projekt, Leon podniósł symonię na nowe wyżyny.

Wbrew woli większości zdecydował się bowiem zburzyć Bazylikę Celestyna, która stała przez tysiąc dwieście lat i zbudować nową. Papieskie domy publiczne nie przynosiły jednak wystarczających dochodów, pomimo siedmiu tysięcy zarejestrowanych prostytutek w Rzymie (wobec całkowitej populacji nie sięgającej nawet 50 tysięcy). Dlatego też Leon zdecydował się na sprzedaż kardynalskich godności ateistom, jeżeli stać ich było na zapłacenie odpowiedniej ceny. Przynosiły one dochód wahający się od 24 tysięcy do 70 tysięcy dukatów.

Kochanek Leona, Alfonso Petrucci, nie musiał oczywiście płacić za owe stanowisko, ale po otrzymaniu godności kardynalskiej zdał sobie sprawę, że od papiestwa dzieli go zaledwie mały krok. Przekupił więc florenckiego lekarza, Battistę de Vercelli’ego, by otruł Leona przez wstrzykniecie trucizny w jego odbyt, w trakcie operacji na hemoroidach. Tajne służby papieskie przechwyciły jednak notatkę nakreślającą cały plan. Poddany torturom de Vercelli przyznał się do winy i został powieszony, po czym jego zwłoki ciągnięto po ulicach miasta za koniem, a następnie poćwiartowano.

Petrucci zbiegł niezwłocznie, zdając sobie sprawę, że traci grunt pod nogami. Wtedy Leon wysłał do niego hiszpańskiego ambasadora, który zagwarantował mu bezpieczeństwo pod warunkiem niezwłocznego powrotu do Rzymu. Petrucci dał się skusić i wyraził zgodę. Gdy jednak przybył do Rzymu, Leon wtrącił go do okrytych niesławą lochów Sammarocco pod Zamkiem św. Anioła. Tam czekały go codzienne katusze na kole tortur. A kiedy hiszpański ambasador wyraził swe zaniepokojenie, że jego słowo honoru gwarantujące bezpieczeństwo Petrucciemu zostało skalane, Leon odpowiedział: „Nie ma potrzeby dotrzymywania słowa więźniowi”. Na spowiedzi pod wpływem tortur, Petrucci wyznał: „Ja kardynał Petrucci, ośmiokrotnie udawałem się do konsystorza ze sztyletem pod szatą, czekając na stosowny moment do zabicia Medyceusza”.
(str. 106-107)

Szukając sposobów zdobycia pieniędzy na realizację swego największego projektu, Leon wzniósł symonię na nowy poziom. Wbrew wszystkim radom postanowił zburzyć bazylikę wznisioną przez Konstantyna i postawić na jej miejsce nową. Zbieranie pieniędzy zaczął całkiem prozaicznie. Choć w Rzymie, liczącym wówczas niecałe 50 000 mieszkańców, było aż 7000 zarejestrowanych prostytutek, Leon uzał, że papieskie domy publiczne przynoszą niewystarczający dochód, wobec czego podniósł opłaty. Chętnie też sprzedawał kapelusze kardynalskie nawet ateistom, pod warunkiem, że byli w stanie zapłacić odpowiednią cenę. Ta wahała się od 24 000 do 70 000 dukatów, zależnie od zamożności kandydata.

Kochanek Leona, Alfonso Petrucci, nie musiał płacić za swój kapelusz, ale kiedy już został kardynałem, doszedł do wniosku, że od papiestwa dzieli go tylko niewielki krok. Latem 1517 roku przekupił florenckiego lekarza Battistę de Vercellego by otruł Leona, przykładając mu jad do odbytu w czasie doglądania jego hemoroidów. Niefortunnym dla spiskowców zbiegiem okoliczności papieska tajna policja przechwyciła notatkę omawiającą plan ich działania. De Vercelli został aresztowany i na torturach przyznał się do winy. Skazano go na śmierć przez powieszenie, a nastepnie poćwiartowanie zwłok.

Świadom, że gra skończona, Petrucci uciekł. Leon wysłał do niego hiszpańskiego ambasadora z gwrancją nietykalności, pod warunkiem, że wróci do Rzymu. Ledwo jednak zdrajca dotarł do Wiecznego Miasta, papież wtrącił go do okrytych zą sławą lochów Samarocco w podziemiach Castel Sant'Angelo.Tam codziennie torturowano nieszczęśnika na kole tortur. Kiedy hiszpański ambasador zarzucił złamanie słowa, danego Petrucciemu, ten odrzekł: "Ne dotrzymuje się słowa danego trucicielowi!"

W zeznaniu wydobytym podczas tortur Petrucci powiedział: "Osiem razy zakradłem się do konsystorza ze sztyletem, czekając na dogodną okazję, by zabić Mediciego"


(str. 217-218)

Florencki polityk Francesco Guicciardini donosił, że nowy papież nadmiernie oddaje się uciechom cielesnym, „zwłaszcza tym, których przez wzgląd na jego osobę nie godzi się wspominać”. Zdaniem Josepha McCabe Leon X był osobą „nieokrzesaną, frywolną, cyniczną, lubieżną i zapewne praktykującą na terenie Watykanu homoseksualizm”.

Pewien ówczesny komentator powiada zaś o nim: „Był wielce oddany próżnością, przyjemnostkom i cielesnym uciechom, z których dochował się wielu synów z nieprawego łoża, a wszystkich awansował na książąt lub wielkich panów i załatwił im intratne mariaże”. Lubował się też w przystojnych chłopcach i szlachetnych trunkach. (...)

Wydaje się, że ze swymi seksualnymi skłonnościami nie obnosił się zbytnio, bo ujawniono je dopiero wtedy, gdy został papieżem. W niedługim czasie jego preferencje seksualne stały się wszakże tajemnicą poliszynela. Przyjaciel i biograf Benedykta, biskup Giovio, powiada otwarcie: „Nie był wolny od niesławy, jako że najpewniej oddawał się niewłaściwej miłości w stosunku do pewnych szambelanów, przedstawicieli najzacniejszych rodów włoskich, zwracając się do nich czule i czyniąc wyuzdane żarty”. Z całą pewnością przez długie lata był aktywnym homoseksualistą
(str. 104)

Guicciardini napisał, że nowy papież przejawiał nadmierną skłonność do uciech cielesnych, "zwłaszcza zaś tych, które deliktność wzbrania wymieniać". Leon X lubował się w lenistwie i zmysłowych rozkoszach. Miał wielu synów z nieprawego łoża i wszystkich wyniósł do godnośi książąt oraz dobrze ożenił. Współczesne mu relacje donoszą, że "był miłośnikiem chłopców" oraz kochał swój likier.

Wydaje się, że początkowo był dyskretny w kwestii swych seksualnych skłonności i "ujawnił się" dopiero po wyborze na papieża. Wkrótce jego preferencje stały się powszechnie znane. Przyjaciel i biograf papieża biskup Giovio otwarcie przyznał: "Nie był też wolny od infamii, jako że odczuwał zdrożną miłość do niektórych ze swych szambelanów, będcych członkami najzacniejszych rodzin w Italii, i przemawiał czule do nich i pozwalał sobie na rubaszne żarty". W dodatku najwyraźniej uprawiał sodomię od lat.
(str. 217)

Nie za dużo tych podobieństw??? Chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości, żę książka Noela nie spełnia kryterium WP:WER i nie nadaje się na źródło w najmniejszym nawet stopniu. Noel jest zwykłym plagiatorem marnej zresztą książki Nigela Cawthorne'a. CarlosPn (dyskusja) 22:02, 29 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]

Do powyższego dodam jeszcze, że rozdział Noela o Adrianie VI (str. 231-236) to w przeważającej mierze (na oko jakieś 3/4 tekstu) przepisany - z niewielkimi tylko zmianami redakcyjnymi - odpowiedni rozdział wspomnianej już przeze mnie książki Valeriego Pirie The Triple Crown, s. 55-61. Aż się boję prowadzić dalsze dochodzenie, zresztą jest ono chyba zbyteczne CarlosPn (dyskusja) 00:12, 30 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]

Fragmenty niemal żywcem przepisane z The Triple Crown znajdują się także w rozdziałach o Kalikście III (str. 29 i 30), Leonie X (str. 213 i 214), Klemensie VII (str. 237-239), Pawle III (str. 258-259), Juliuszu III (str. 272-273) i Piusie IV (str. 288-291) CarlosPn (dyskusja) 20:44, 30 kwi 2013 (CEST)[odpowiedz]

Machiavelli i Nietzsche

[edytuj kod]
  • A czemu zniknęli Machiavelli i Nietzsche? Wprawdzie oni zachwycali się bardziej Cezarem, niż samym Aleksandrem VI, ale te ich opinie są bardzo ważne dla dziejów oceny i obrazu czasów Aleksandra VI, a także z wielu innych względów. Z tych samych powodów można by chyba dodać też coś o Burckhardzie.
    • Informacje o Machiavellim i Nietzschem zostały usunięte, ponieważ nie było do nich źródeł. Chętnie dodałbym coś nt. Machiavellego, jednak niestety źródeł nie posiadam. Szukałem u Gierowskiego, ale tam tylko był przedstawiony stosunek do Cezara Borgii, a nie do Rodriga. Natomiast Nietzsche nie był historykiem, więc nie jestem pewien, czy jego opinia powinna się tam znaleźć w haśle. ptjackyll (zostaw wiadomość) 20:19, 3 maj 2013 (CEST)[odpowiedz]